Wybór królewskiej dywizji nie jest przypadkowy. Od jakiegoś czasu waga ciężka, która przez lata była wizytówką zawodowego pięściarstwa przeżywa kryzys, a wielkie ringowe batalie, godne dawnych mistrzów zdarzają się coraz rzadziej... Oto subiektywna i skrajnie tendencyjna lista walk, które moim zdaniem rozruszałyby zakurzoną i zdominowaną przez ukraińskich braci Władimira i Witalija Kliczków wagę ciężką: Hity absolutne David Haye kontra Władimir Kliczko: to byłby szlagier i pierwsza od lat walka w wadze ciężkiej, skupiająca uwagę fanów zawodowego boksu z całego świata. Dwóch czempionów toczących unifikacyjny bój, najlepiej na neutralnym terenie, dla przykładu w Las Vegas lub nowojorskiej Madison Square Garden. Witalij Kliczko kontra Tomasz Adamek: o tej walce głośno było już w ubiegłym roku. Co prawda obóz "Górala" obrał kierunek na status pretendenta IBF (pas tej federacji posiada Władimir), ale przyjmując, że młodszy z ukraińskich mistrzów dogada się wreszcie z Hayemakerem na polu bitwy pozostaną nam Witalij z Adamkiem. Gradobicie w ringu Samuel Peter kontra Chris Arreola: obydwaj specjalnie nie grzeszą techniką i sportowym stylem życia, ale ich starcie najpewniej nie skończyłoby się werdyktem sędziów. Takich pojedynków, w których kalkulacje i zimna krew odchodzą na bok, a w ringu rządzą potężne "bomby" kibice potrzebują. Stawka takiej konfrontacji byłaby spora: przegrany praktycznie żegnałby się z opinią pięściarza mogącego namieszać w czołówce, zwycięzca przybliżałby się natomiast do kolejnego boju o pas. Tomasz Adamek kontra David Haye: spotkanie dwóch byłych dominatorów wagi junior ciężkiej o mistrzowski pas WBA należący do Brytyjczyka to byłoby coś! Hayemaker nie ma poza Wyspami najlepszego PR-u, ale swoje potrafi i ma piekielnie szybką i ciężką prawą rękę. Coś mi mówi, że byłaby to wspaniała konfrontacja, znacznie ciekawsza dla widza niż pojedynek Haye'a lub Adamka z jednym z Kliczków, bo tam na pewno obydwaj więcej by kalkulowali i rzadziej podejmowali ryzykowne decyzje. Wyższy niż Kliczko, szybszy od Adamka? Witalij Kliczko kontra Nikołaj Wałujew: obydwaj panowie parokrotnie rozmawiali już o wspólnej walce, ale jak to w biznesie jakim jest boks zawodowy bywa na przeszkodzie stanęły pieniądze, a konkretnie zbyt wygórowane - zdaniem mistrza świata - żądania finansowe Rosjanina. Ciekawe jak Witalij spisałby się walcząc z wyższym od siebie rywalem? Eddie Chambers kontra Tomasz Adamek: dla "Górala" byłby to pierwszy test w wadze ciężkiej z naprawdę szybkim pięściarzem, a jednocześnie okazja do sprawdzenia, jak wypadłby z Chambersem w porównaniu z Władimirem Kliczko, który szybko pozbawił Amerykanina złudzeń, a pod koniec dwunastej rundy dotkliwie znokautował. Być może starcie Adamek - Chambers będzie eliminatorem IBF do walki o pas z... Władimirem. Dość niańczenia, czyli czas przegrać* Odlanier Solis kontra Aleksander Powietkin: pierwszy ma być postrachem dla braci Kliczko (eliminator WBC z Rayem Austinem tego nie potwierdził), drugi ma ponoć talent i warunki, by sięgnąć po pas mistrza świata. Czas, żeby obydwaj pięściarze potwierdzili, że stać ich na sprostanie tym oczekiwaniom. Aleksander Ustinow kontra Dereck Chisora: mierzący 202 cm wzrostu Ustinow wspina się w hierarchii wagi ciężkiej. Tyle, że ma już 34 lata i czas najwyższy na pojedynki z górnej półki. Na pierwszy ogień może pójść Chisora, który niedawno był blisko konfrontacji z Władimirem Kliczko. Starcie z dysponującym podobnymi warunkami fizycznymi Ustinowem pokazałoby, czy Dereck miał jakiekolwiek szanse z Ukraińcem. *wymienioną czwórkę pięściarzy łączy to, że jeszcze nie przegrali. Swoją drogą długie prowadzenie za rękę bokserów przez promotorów jest jednym z powodów, dla których boks traci kibiców na rzecz MMA. Tam raczej nie hoduje się przez kilka lat kandydata na mistrza, tylko szybko rzuca na głęboką wodę i patrzy ile naprawdę jest wart. Ostatni pojedynek "Endrju" Andrzej Gołota kontra Riddick Bowe: Brzmi absurdalnie? Być może, ale "Endrju" parokrotnie przebąkiwał, że chciałby godnie pożegnać się z kibicami i raz jeszcze zagościć między linami ringu. Kto bardziej pasowałby do pożegnalnego pojedynku niż Riddick Bowe? Niewykluczone, że walka zamieniłaby się w kabaret starszych panów, ale emocji i sentymentu na pewno byłoby pod dostatkiem. *** Korzystając z okazji w 2011 roku wszystkim fanom boksu życzę niezapomnianych, pełnych wrażeń batalii i oczywiście wspólnego przeżywania sukcesów polskich pięściarzy! <a href="http://dariuszjaron.blog.interia.pl/?id=2005591">Dyskutuj na blogu Dariusza Jaronia</a>