Wszystko wskazuje na to, że Adamek 29 grudnia wyjdzie na ring w Bielefeld i skrzyżuje rękawice z Benjaminem Floresem. Na razie nie jestem pewien, czy to właśnie on będzie moim rywalem. Na pewno będzie to ktoś z pierwszej "15" rankingu IBF. Mam jeszcze jeden termin - styczeń, kiedy mógłbym walczyć w Atlantic City, ale nastawiam się na grudzień" - stwierdził były mistrz świata federacji WBC. W marcu Adamek ma walczyć o mistrzowski pas federacji IBF w wadze junior ciężkiej. "Czekam na rozstrzygnięcie walki Steve Cunningham - Marco Huck. Mam na piśmie od IBF zagwarantowany pojedynek ze zwycięzcą. Kontrakt czeka na podpis. Ale z tego, co wiem, na razie umowy na walkę z Huckiem nie podpisał jeszcze Cunningham, więc czekam. Ze spokojem, bo wiem, że z którymś z nich na pewno się spotkam. Jeżeli wygra Cunningham, to w Stanach, jeżeli Huck, to w Niemczech albo w Szwajcarii" - podkreślił polski pięściarz. Adamkowi w dalszym ciągu grozi zawieszenie przez Polski Związek Bokserski. Ma to związek z wypowiedzeniem umowy przez boksera z firmą Ceng. "według mnie i mojego prawnika zrobiłem to zgodnie z prawem. Do 30 września, co gwarantował mi kontrakt, miałem dostać propozycję walk. Do dziś nie dostałem. Nic nikomu nie jestem winien. Nikt mi nie zawiesi licencji. Poza tym mam amerykańską, bo legalnie pracuję w Stanach. A mogę mieć rosyjską albo jakąś inną. Dla mnie sprawa jest zakończona. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, to będę się bronił w sądzie. Udowodnię, że to ja mam rację. Boks to ciężki biznes. Ja uważam, że te problemy to nie jest moja wina" - zakończył Adamek.