- To będzie test, ale nie tylko dla mnie, dla niego również. Bo poza Głazkowem i Joshuą, on nie spotkał się już z nikim poważnym. Nie licząc więc tej dwójki, Martin nie mierzył się z nikim mojego kalibru. Z Joshuą był słaby, a i z Głazkowem, z którym wygrał, nie pokazał nic nadzwyczajnego - przekonuje nasz "Babyface". Urodzony w Łomży polonijny wojownik podkreśla, że wie jak powinien wyglądać sobotnia potyczka. I ma już ułożony plan na tę walkę. - Pojedynek z Joshuą pokazał, że Martin nie ma wielkiego serca do walki. Moim zdaniem to właśnie minus Martina, ten brak serducha do boksu. Moja nieustanna presja będzie więc kluczem do sukcesu - kontynuował Adam. - Muszę wygrać w sobotę i udowodnić, że jestem kandydatem do tytułu mistrza świata i stać mnie na zwycięstwa z tymi dużymi chłopcami. To najważniejsza walka w mojej karierze. Wierzę, że jestem najlepszym obecnie pięściarzem świata w wadze ciężkiej. Nikt nie wyprowadza tylu ciosów na rundę i nikt nie wywiera takiej presji jak ja. Nie mogę się już doczekać, by dać moim kibicom to, czego chcą. A oni chcą nokautu na Martinie - dodał Kownacki, który zamierza wnieść tym razem do ringu pomiędzy 115 a 118 kilogramów. - Wszystko po to, by duży Martin mnie nie przepychał - tłumaczy.