Adam Kownacki zdaje sobie sprawę, że kotwica rzucona z Polski, przez promotora Krystiana Każyszkę, może mieć dwojaki skutek. Utrzyma go na powierzchni, czytaj - pozwoli jeszcze myśleć o większych wyzwaniach lub razem z nią "Babyface" pójdzie na dno. Adam Kownacki: "Muszę wygrać"; Kacper Meyna: Młody wilk zje starego lisa Adam Kownacki wraca na ring. Takiej walki w Polsce jeszcze nigdy nie było Polak podjął rękawicę, rzuconą jakiś czas temu w mediach społecznościowych przez Kacpra Meynę, pięściarza jeszcze nieznanego szerszej publiczności. Wiele może się jednak zmienić 2 marca na gali Rocky Boxing Night w Koszalinie, gdzie dojdzie do starcia Meyna - Kownacki. Stawką tego pojedynku będzie pas zawodowego mistrza Polski w kategorii ciężkiej. Obaj bohaterowie starcia wieczoru we wtorek odbyli konferencję prasową. I jak przystało na sportowców, którzy chcą iść do przodu, obaj wierzą w swoje zwycięstwa. - A zdobycie pasa mistrza Polski pozwoli mi zapisać się w historii. Tego nikt mi nie odbierze - dodał "Babyface", który przygotowania do najbliższego wyzwania odbywa w ojczyźnie. - Chyba jednak ja jestem faworytem i nie będę tu oszukiwał. Walka Fury-Usyk zagrożona? Zaskakujące doniesienia od rodaka "Króla Cyganów" Okazuje się, że między zawodnikami trochę się zagotowało, o czym opowiedział Meyna. - Podczas drugiej walki na Xbox powiedział, że trzeciej walki nie trzeba robić, bo tak będzie też w ringu 2 marca. Tym troszeczkę mnie "uruchomił", dlatego stwierdziłem, że powiem mu swoje w twarz. Bardzo go szanuję, ale on powiedział A, więc ja B - wyjaśnił tło aktualny mistrz kraju. - Poczułem krew i wiem, że młody wilk zje starego lisa - odgraża się Meyna.