Pojedynek Kownackiego z Martinem będzie jednym z głównych "dań" gali w Barclays Center na Brooklynie. 29-letni Polak, który na stałe mieszka w Nowym Jorku, zakończył najcięższy okres w przygotowaniach. - Tak ciężko jeszcze nie trenowałem. Było dużo sparingów, dużo biegania, generalnie spore obciążenie. Teraz głównie odpoczywam, ale na jeden trening dziennie czas musi się znaleźć - przyznał Kownacki. Atutem pięściarza o niecodziennym przydomku "Babyface" jest mocny cios, nieustępliwość i serce do walki. Zawsze rwie się do przodu i nie szuka okazji do klinczu. Nie potrafi kalkulować i walczy widowiskowo. Chce zawsze udowodnić w ringu swoją wyższość, o czym przekonał się choćby Artur Szpilka, którego Kownacki niespodziewanie łatwo odprawił już w czwartej rundzie w lipcu 2017 r. Dla porównania Deontay Wilder też pokonał Szpilkę, ale dopiero w dziewiątej rundzie. Jedyne do czego niektórzy mają zastrzeżenia, to sylwetka pięściarza, który jednak wcale nie przejmuje się, że nie wygląda jak gladiator. - Ważę obecnie 255-260 funtów (116-118 kg - red.) i jestem z tego zadowolony. Na początku obozu był plan, żeby zejść niżej, ale po prostu źle się z tym czułem. Jestem tego zdania, że nieważne jaki się ma numerek na wadze. Chodzi o to, żeby w ringu czuć się sobą i robić to, do czego się jest przyzwyczajonym - wyznaje pochodzący spod Łomży bokser. Trzy lata starszy przeciwnik jest o 5 cm wyższy i ma o 10 cm większy zasięg ramion. Jest też bardziej doświadczony, bo oprócz tego, że stoczył 27 walk, to dzierżył już pas mistrzowski. W styczniu 2016 trochę przypadkowo - bo dzięki kontuzji kolana Wiaczesława Głazkowa w trzeciej rundzie - wywalczył tytuł mistrza świata organizacji IBF. Jednak jego posiadaczem był krótko, bo trzy miesiące później stracił go na rzecz Anthony'ego Joshuy. Od tamtej pory Martin walczył tylko dwa razy z przeciwnikami średniej klasy. Ale moc z pewnością ma, o czym świadczy choćby bilans walk zakończonych przed końcem. Jest też leworęczny, a tacy pięściarze potrafią być niewygodni. - Nie walczył od dłuższego czasu, więc nie było jakiejś głębszej analizy na podstawie filmów z jego poprzednich występów. Utrudnieniem z pewnością było to, że leworęcznych sparingpartnerów jest jak na lekarstwo. Ale jakoś daliśmy radę, znalazło się 3-4 chłopaków i walczyłem z nimi trzy razy w tygodniu. Jestem w formie i wiem co mam zrobić w ringu - powiedział Kownacki, który ma na rozkładzie leworęcznego Szpilkę. Faworytem bukmacherów jest Martin. - Nie obchodzi mnie to. Palę się do walki, bo przecież od mojego zwycięstwa nad Gruzinem Kiładze upłynęło prawie osiem miesięcy. To moja walka o być albo nie być, dlatego czuję większą presję niż zazwyczaj, ale radzę sobie z nią. Wiem, że kibice na mnie liczą, dlatego zrobię wszystko, aby w sobotę wygrać i być bliżej walki o pas - zapowiada Kownacki. Tego samego zdania jest Keith Trimble, trener Kownackiego. Właściciel Bellmore Kickboxing/MMA Academy na Long Island jest zadowolony z przeprowadzonego okresu przygotowawczego i uważa, że decydującym czynnikiem będzie forma mentalna. - Adam jest bardzo skoncentrowany na tej walce. Wszystko co robił w ostatnich tygodniach temu podporządkował. Cieszy mnie też to, że kondycyjnie wygląda świetnie. Im dłużej potrwa walka, tym Martinowi będzie ciężej w niej pozostać. O serce się nie boję, bo Adam zawsze wnosi do ringu całego siebie. Jeszcze nikt nie potrafił przeciwstawić się jego naporowi i Martin nie będzie wyjątkiem - wróży. Z Nowego Jorku Tomasz Moczerniuk