Takich pięściarzy, jak Adam Kownacki, ogląda się w ringu z wypiekami na twarzy i emocjami, które towarzyszą od pierwszej do ostatniej sekundy. Kibic boksu nierzadko powie, że za sprawą tym podobnych zawodników wracają wspomnienia z lat 90. Wówczas wiele było pojedynków, w których tuzy najcięższej kategorii wagowej, wywołujący z oczywistych względów od zawsze największą egzaltację - zasypywały się mnóstwem potężnych ciosów. Z szermierką na pięści, jak po dziś dzień romantycy dyscypliny chcą postrzegać boks, nie miało to wiele wspólnego, ale o wielu takich "wojnach" do dziś jest głośno i zapisały się po wsze czasy na kartach historii. Adam Kownacki zwrócił się do hejterów. Nie ma miłości, jest "sierpowy" CZYTAJ TEŻ: Poruszenie do ciężkim boju Kownackiego. Sypią się gromy. Niebywały wyczyn Polaka Adam Kownacki nigdy nie będzie wymieniany w jednym szeregu z największymi, ale boksował tak, że widzowie jego pojedynków bardzo długo nie zapomną choćby tego, co działo się w starciu z Chrisem Arreolą. Ba, to właśnie w tym starciu Polak i Amerykanin w 2019 roku ustanowili rekord wszech czasów, licząc od momentu prowadzenia tego typu statystyk, czyli ogólnej liczby wyprowadzonych oraz celnych ciosów. W sumie obaj wystrzelili 2172 uderzeniami, z których celnych było 667. Z perspektywy czasu wiadomo jednak, że między innymi ów rekord wystawił Kownackiemu srogi rachunek. Nic innego, jak styl boksowania Polaka, mocno skrócił mu okres tzw. szczytowego okresu w karierze. "Babyface" nie jest w ciemię bity i sam, również w rozmowie z Interią, bardzo szczerze opowiadał, iż zdaje sobie sprawę, że jego ofensywa jest wyniszczająca dla organizmu. Po starciu z Arreolą Polak znalazł się w poczekalni do walki o tytuł mistrza świata, ale od tego czasu już ani razu nie zaznał radości ze zwycięstwa. I pomyśleć, że pierwszy pojedynek z Robertem Heleniusem wziął tylko dlatego, aby nie "zardzewieć", czyli dla podtrzymania aktywności... Szalenie bolesne były zwłaszcza dwie z serii czterech porażek. Nasz zawodnik niespecjalnie cenił Aliego Erena Demirezena, a przegrał z - jak oceniał przed walką - "ekskluzywnym journeymanem". Już wtedy, gdyby zrealizował zapowiedź, miał ogłosić koniec kariery. Dał sobie jeszcze jedną szansę, również trzeźwo oceniając, że porażka z kimś takim, jak Joe Cusumano będzie oznaczała, że w boksie już nie ma czego szukać. Przegrał dotkliwie, poddany na stojąco przez swój narożnik, choć znów pokazał serce prawdziwego gladiatora. Niestety znów nie pokazał żadnego postępu. Po tym, jak znalazł się na deskach już w pierwszej rundzie, w kolejnych walczył na charakterze i szedł na wymiany. W myśl zasady "albo ja, albo on". CZYTAJ TEŻ: Dramat Adama Kownackiego. Polski as na deskach. Boli od samego patrzenia Czy lada dzień Polak zakończy karierę? Trudno jednoznacznie stwierdzić... Póki co zdążył zabrać głos w mediach społecznościowych, zwracając się nie tylko do swoich kibiców. Z pewnością do Polaka docierały także srogie recenzje, dlatego w odpowiedzi bardzo ostro - wręcz wulgarnie - odpowiedział swoim "przeciwnikom".