Kownacki pochodzi z wsi Konarzyce pod Łomżą, ale do Stanów Zjednoczonych wyemigrował razem z rodzicami za lepszym życiem, gdy miał siedem lat. Mimo że niemal całe jego życie związane jest z Ameryką, sympatyczny 30-latek o twarzy dziecka (nieprzypadkowo nosi pseudonim ringowy "Baby Face") nigdy nie wyrzekł się polskich korzeni, ani nie zerwał z krajem swoim przodków. Pięściarz walczy pod polską flagą, w biało-czerwonych spodenkach i sukcesy, mimo podwójnego obywatelstwa, idą na konto naszego kraju. A te są coraz większe i Kownacki jest już o krok od walki o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej, najpewniej z Deontayem Wilderem, jeśli Amerykanin w rewanżu ponownie pokona Tysona Fury’ego. Trampoliną, od której popularność sportowca wychowanego na Greenpointcie na Brooklynie zaczęła w szybkim tempie rosnąć, było zwycięstwo nad medialnym Arturem Szpilką w lipcu 2017 roku. Poza walorem sportowym ta wygrana miała jeszcze jeden, niczym niezastąpiony smak, bo niedoceniany zawodnik utarł nosa dumnemu Szpilce, który przed pojedynkiem drwił z Kownackiego i miał zabrać go do przedszkola. Tymczasem to "Szpila" o mało nie skończył na deskach, ale w porę do akcji wkroczył sędzia ringowy i przerwał widoczną na horyzoncie egzekucję. W rozmowie z "Super Expressem" pani Justyna Kownacka opowiedziała o tym, że bardzo mocno przeżywa walki Adama, a najbardziej przeżyła bój z Iago Kiładze, gdy jej ukochany walczył z kontuzją nosa i jego twarz zalewała krew. Wyjątkiem był pojedynek ze "Szpilą", rozstrzygnięty w czwartej rundzie przez techniczny nokaut. - Jedyną walkę, którą obejrzałam w całości, to ta z Arturem Szpilką, bo chciałam, by mąż skończył już tę komedię - powiedziała żona Kownackiego. Art