- Perypetie związane z rewanżem nauczyły mnie ufać biegowi czasu. Opóźnienia się zdarzają i nie można nic na to poradzić. Musiałem wierzyć w to, że uda nam się doprowadzić do tej walki. Moi ludzie pracowali nad nią nieustannie od marca zeszłego roku. Pozwoliłem im wykonywać ich pracę i skupiłem się na swojej - powiedział Kownacki, którego reprezentują m.in. menadżer Keith Connolly i doradca Al Haymon, stojący za projektem PBC i uważany za jedną z najbardziej wpływowych postaci współczesnego boksu. - Nie martwię się długą przerwą, bo Helenius też ją miał. Wykorzystałem czas na swoją korzyść, trenując niemal bez ustanku i koncentrując się na zdobywaniu dużo lepszej formy. Robiliśmy sobie czasem tydzień czy dwa wolnego, ale nie wpadałem w złe nawyki. Kluczową sprawą jest pozostawanie w formie i bycie gotowym na wykorzystanie okazji - dodał "Babyface". Fury-Wilder. Adam Kownacki przegrał z Robertem Heleniusem Przypomnijmy, że w marcu zeszłego roku na gali w Barclays Center na Brooklynie Kownacki niespodziewanie przegrał z Heleniusem przed czasem. Polak mocno zaczął i sprawiał wrażenie zawodnika, który kontroluje walkę. Łamał rywala pressingiem, jednak w czwartej rundzie Fin trafił kilkoma bardzo mocnymi ciosami, odwrócił losy pojedynku i szybko go skończył. Gala w Las Vegas z soboty na niedzielę czasu polskiego.