Polak czeka na potwierdzenie daty drugiej potyczki z Robertem Heleniusem (30-3, 19 KO). Trochę się niecierpliwi, lecz niedawno dostał radosną wiadomość - po raz drugi zostanie ojcem. - Żona była trochę na mnie zła, że wszystko ogłosiłem i wygadałem, ale tak się cieszyłem, że po prostu musiałem podzielić się tą informacją z innymi - przyznaje wciąż należący do światowej czołówki wagi ciężkiej polonijny wojownik.- Trenuję już tak naprawdę od kilku miesięcy. Chciałbym w końcu się dowiedzieć kiedy walczę, to nie jest łatwa sytuacja. Covid dużo rzeczy pokrzyżował, ale robię co mogę i cały czas pozostaję w treningu. Tylko nad tym mogę mieć kontrolę. Ostatnio przez trzy tygodnie pracowałem w górach, gdzie mogłem się skupić tylko na ciężkiej pracy. Przed pojedynkiem ze Szpilką miałem podobny obóz w Szklarskiej Porębie. Naprawdę czuć różnicę, jeśli zawodnik może się skupić tylko na swojej robocie i treningach - kontynuował "Babyface".- Teraz na sparingach skupiam się bardzo na tym, by więcej ruszać głową i balansować. Generalnie pracuję nad defensywą. Coraz mniej powracam do przeszłości, wciąż jednak we mnie siedzi tamta porażka. Dopóki nie dojdzie do rewanżu, chyba zawsze będę to miał gdzieś z tyłu głowy. Czuję, że zawiodłem kibiców, no i boli ta porażka. W boksie jeden cios wszystko może zmienić. Tak właśnie było. Helenius czysto mnie trafił, a ja zamiast odpocząć i dojść do siebie, ruszyłem na niego niepotrzebnie, żeby mu czymś odpowiedzieć. Taki jest mój charakter i za wszelką cenę chciałem pokazać, że nic się nie stało i mogę z nim iść na bitkę. Nauka na przyszłość, że jeśli cię ktoś dobrze trafi, to trzeba zrobić krok w tył i trochę się zregenerować. Bardzo zależy mi na tym rewanżu, bo jeśli nie dam rady pokonać Heleniusa, to jak mam startować do Fury'ego, Joshuy, Ruiza czy Wildera? Chcę mierzyć się z najlepszymi, jednak najpierw muszę pokonać Heleniusa. A jeśli nie dam rady, to trzeba chyba poszukać w życiu innego zajęcia - stwierdził Kownacki. Kiedy więc ten rewanż?- Powoli otwiera się Nowy Jork. Coś czytałem, że od kwietnia będzie już prawdopodobnie wpuszczanych 20 procent kibiców. Dlatego mam nadzieję, że w lecie w końcu dojdzie do tego rewanżu. Cały czas kontroluję wagę i nie przekraczam 120 kilogramów. Trzymam rękę na pulsie. Mam już 32 lata i to ostatni moment tego najlepszego okresu mojej kariery. To już nie te czasy, gdy mogłem stać "na bramce" do trzeciej w nocy, wrócić na krótki sen i pójść na ostry sparing. Skupiam się więc na sobie i na ostatnim etapie poważnej kariery - zakończył.