Na profesjonalnych ringach kaliszanin boksuje regularnie od trzech lat. Wygrał wszystkie 12 pojedynków, m.in. z Rosjaninem Walerym Brudowem, Łukaszem Rusiewiczem i Amerykaninem Demetriusem Banksem. W ostatniej tegorocznej gali, organizowanej przez MB Promotions Mateusza Borka, pięściarz grupy Tymex Boxing Promotion spotka się z Serhijem Radczenką. W lutym Ukrainiec miał na "deskach" byłego mistrza świata WBO Krzysztofa Głowackiego. "Byłem na ich walce w Nysie i każdy widział, że Krzysiek nie był sobą tego dnia. W normalnej dyspozycji szybko by się rozprawił z Radczenką, a tak wygrał na punkty. Później Ukrainiec przegrał jeszcze na pełnym dystansie z Michałem Cieślakiem. W Radomiu miałem zmierzyć się początkowo z Nikodemem Jeżewskim, ale ostatecznie wyjdę do ringu z Radczenką. To chyba dobrze, bo wolę boksować z zagranicznymi rywalami. Zdrowie wreszcie dopisuje, więc liczę na udane zwieńczenie bardzo ciężkiego dla mnie roku" - stwierdził Balski. W listopadzie 2017 roku Balski wygrał z Banksem walcząc ze złamaną szczęką. To nie był jedyny powód pobytu w szpitalu w ostatnim czasie. Operowany, i to dwukrotnie, był także latem po ataku wyrostka. W międzyczasie stoczył jedną, zwycięską walkę. "Długo nie mogłem normalnie jeść, sporo schudłem, ważyłem ok. 84 kg i zastanawiałem się nawet nad przenosinami do kategorii półciężkiej. Jestem takim naturalnym zawodnikiem junior ciężkiej, więc tamten pomysł upadł. Tym bardziej, że mimo problemów zdrowotnych, pojawiła się ciekawa propozycja walki z brązowym medalistą igrzysk w Londynie oraz dwukrotnym wicemistrzem Europy Terwelem Pulewem. Ja byłem gotowy jechać do Bułgarii i boksować o pas mistrza Unii Europejskiej, ale niestety do tego nie doszło. Potrzebuję takich wyzwań, bo czas zaczyna uciekać" - dodał 28-letni pięściarz. W trakcie przygotowań do radomskiej gali "Wojna Domowa" Balski trenował w Stanach Zjednoczonych pod okiem Gusa Currena, głównego szkoleniowca Tomasza Adamka. "Spodobał mi się amerykański klimat bokserski i z pewnością dłuższy wyjazd za ocean rozwinąłby moją karierę. Chciałbym wyjechać na rok lub dwa. Nie mam jeszcze żony, dzieci, dlatego spokojnie mógłbym osiąść i trenować w USA. Jeśli to byłoby konieczne mógłbym boks łączyć z pracą zawodową. Tutaj w Polsce też pracowałem jako kierowca, mam prawo jazdy kat. C i jeździłem np. do Włoch" - przyznał Balski. W polskiej kategorii junior ciężkiej nie brakuje uznanych zawodników, jak Głowacki, Krzysztof Włodarczyk, Mateusz Masternak, Andrzej Fonfara itd. W komputerowym rankingu boxrec Balski klasyfikowany jest na szóstej pozycji. Wciąż czeka na swoją życiową szansę. "Gdzieś na górze jest to zapisane... Każdy dostanie swoje parę minut i od niego zależy, jak to wykorzysta. W boksie trzeba czekać czasem latami na tę jedną, jedyną ofertę. Bez względu na nazwisko rywala, wiem, że ją przyjmę, aby później nie żałować. Pod koniec 2017 i w 2018 roku wielokrotnie miałem "pod górkę", ale wierzę, że najgorsze już za mną" - podsumował Balski.