To było długie oczekiwanie w karierze 38-letniego Łukasza Różańskiego, który w kwietniu ubiegłego roku w spektakularnym stylu wywalczył tytuł mistrza świata "świeżej" kategorii bridger (limit do 101,6 kg). Zawodnik z Czarnej Sędziszowskiej, mówiąc wprost i nieco kolokwialnie, "przejechał się" po Chorwacie Alenie Babiciu. Pojedynek dwóch niepokonanych pięściarzy, w randze walki wieczoru w G2A Arena w podrzeszowskiej Jasionce, nie wyszedł poza pierwszą rundę. Polak zaczął ofensywnie i bardzo szybko upolował przeciwnika, a że ma czym uderzyć, takiej szansy już nie wypuścił z rąk. Łukasz Różański życzył sobie obrony pasa w Rzeszowie i będzie to miał Niestety w kolejnych miesiącach na własnym przykładzie przekonał się, ile zmiennych istnieje w boksie, aby zakontraktować kolejny pojedynek, choć w teorii pas czempiona globu powinien mieć tylko jeden feler - kłopot bogactwa. Nic bardziej mylnego, jeśli chce się stoczyć walkę, która ma przynieść wymierne korzyści finansowe, a w grę zaczynają wchodzić różne zmienne (niedoszłe pojedynki z Badou Jackiem i Kevinem Lereną). Istniała między innymi opcja występu na gali w Arabii Saudyjskiej, przeciągające się sprawy zaczynały już irytować sportowca, aż w końcu te plany spełzły na niczym. Pod uwagę brany był także inny wyjazdowy występ, w Wielkiej Brytanii. Na szczęście dla Różańskiego, ma on za sobą wsparcie oddanych mu sponsorów oraz miasta Rzeszowa, dlatego bardzo drogie drugie przedsięwzięcie tego kalibru znów będzie miało miejsce w stolicy województwa Podkarpackiego. Wyzwanie będzie jednak ogromne, naprzeciwko weterana, który w listopadzie żegnał swojego nieodżałowanego mentora Mariana Basiaka, stanie Lawrence Okolie. 31-letniego Brytyjczyka doskonale kojarzą polscy kibice, wszak już kilkukrotnie krzyżował rękawice z naszymi zawodnikami i za każdym razem kończył te pojedynki jako zwycięzca. Bilans byłego mistrza świata federacji WBO w wadze junior ciężkiej oraz byłego mistrz Europy EBU w takich konfrontacjach wynosi 5:0. Najpierw pokonał Igora Jakubowskiego (jeszcze w boksie olimpijskim), a następnie efektownie rozprawiał się przed czasem z Łukaszem Rusiewiczem, Nikodemem Jeżewskim i Krzysztofem Głowackim. Pełny dystans z dysponującym świetnymi warunkami fizycznymi, mocnym ciosem, ale będącym dość ograniczonym pięściarzem, wytrzymał Michał Cieślak. Niestety także i nasz czołowy junior ciężki zszedł z ringu pokonany. Teraz cała nadzieja w Różańskim, czyli zawodniku, którego jeszcze niedawno chyba nikt nie typował, że zostanie naszą "jedynką" w zawodowym boksie. - Oczywiście, że byłbym zadowolony, gdyby udało się zorganizować walkę na moim terenie. To byłoby bardzo miłe dla mnie oraz dla moich kibiców. Mieliby kolejne emocje na wyciągnięcie ręki - mówił nam niedawno, a jego życzenie właśnie stało się faktem. Różański po raz pierwszy oficjalnie: Wkrótce będę ojcem Ciągła zmienność, jeśli chodzi o termin najbliższej walki sprawiała, że Różański raz wchodził na wyższe obroty podczas przygotowań, a następnie nieco spuszczał z tonu, aby nie przetrenować organizmu. - Niedawno trochę odpuściłem treningi, żeby nieco się zregenerować, ponieważ bardzo długo byłem w cyklu przygotowań. Trzeba było złapać trochę głodu - podkreślił. Zakończone sukcesem pertraktacje to jedno, ale w życiu prywatnym państwa Różańskich nadciąga inne, wielkie wydarzenia. Między innymi też z tego powodu całe przygotowania pięściarz prowadził na miejscu, w Rzeszowie. A wracając do niedoszłej walki z Lereną... Zwycięzca starcia Różański - Okolie będzie zobowiązany skrzyżować rękawice z zawodnikiem z RPA, który wywalczył sobie status oficjalnego pretendenta do tytułu.