Choć wielu spodziewało się bezproblemowego i bezapelacyjnego zwycięstwa Tysona Fury'ego w walce z Francisem Ngannou, rzeczywistość napisała inny, bardziej sensacyjny scenariusz. "Gypsy King" miał kłopoty od trzeciej rundy, kiedy to upadł na deski po jednym z ciosów. Do końca walki nie mógł znaleźć dobrego pomysłu na Kameruńczyka. Ostatecznie doszło do decyzji sędziowskiej, a arbitrzy nie byli jednomyślni. Po kontrowersyjnym werdykcie Fury został uznany zwycięzcą, ale jego postawa została oceniona jako kompromitująca. Szokujące wieści ws. hitowego pojedynku. Ukraińcy stawiają weto! Przebieg walki i postawa Tysona Fury'ego postawiła pod znakiem zapytania zapowiadany jako jeden z najważniejszych w historii pojedynek z Ołeksandrem Usykiem. Według oficjalnych ustaleń walka ma odbyć się 23 grudnia chociaż już po walce z Ngannou menedżer brytyjskiego boksera Frank Warren stwierdził, że Fury nie zdąży się przygotować i pojedynek na pewno nie odbędzie się w tym terminie. To jednak może postawić walkę w ogóle pod znakiem zapytanie. Jak bowiem informuje brytyjski "Mirror", obóz Usyka nie zamierza godzić się na przekładanie terminu pojedynku. Fury w końcu wiedział, na co się pisze. On i jego sztab zdawali sobie sprawę, ile czasu na przygotowania do walki z ukraińskim czempionem będą mieć po starciu z Ngannou. Czy to oznacza, że hitowa walka nie dojdzie do skutku? Dla fanów byłaby to fatalna wiadomość, a dla Fury'ego kompromitacja, bo kibice oceniliby to jednoznacznie. "To nie lew, to potwór". Demolka w ringu Co dalej z pojedynkiem mistrzów? Przed galą wielu nazywało tą walkę "freakowym" pojedynkiem. Oto bowiem mistrz świata wagi ciężkiej WBC Tyson Fury wchodził do ringu z debiutującym w zawodowym ringu Francisem Ngannou, byłym mistrzem UFC. Miała być szybka lekcja boksu, zabawa i pokaz umiejętności w wykonaniu tego pierwszego, a ostatecznie zakończyło się na walce w pełnym wymiarze czasowym, czyli na dziesięciu trzyminutowych rundach. Dodał, że po dwunastotygodniowym obozie zamierza teraz wrócić do domu i odpocząć. A potem zobaczy, co dalej. Warren z kolei zapowiedział, że pojedynek z Ngannou kosztował jego podopiecznego za dużo i na pewno nie zdoła przygotować się do grudniowej walki. Czy jednak w sytuacji, gdy obóz Usyka będzie naciskał, Fury i jego team się ugną? Sądząc po postawie brytyjskiego boksera, zdecydowanie zlekceważył swojego ostatniego rywala. Jeżeli w podobny sposób podejdzie do Ukraińca, może skończyć się to dla niego bardzo bolesną porażką. Jeśli walkę odwoła, dojdzie do większej kompromitacji niż męczarnie z Ngannou. Fury i jego obóz zgotowali sobie sami trudną sytuację. I w tej chwili trudno ocenić, jakiego wyboru dokonają. Były rywal Gołoty zupełnie oszalał. Nie do wiary, co ogłosił światu