"Żelazny", właściciel dwóch pierwszy trofeów, spotkał się z czempionem IBF 1 sierpnia 1987 roku na ringu w Las Vegas Hilton. Znacznie wyższy Tucker (196 cm przy 178 cm Tysona) okazał się kłopotliwym rywalem i przeboksował z faworytem pełny dystans dwunastu rund. Sędziowie punktowali 119-111, 118-113 i 117-112. Według statystyk CompuBox Tucker wyprowadził w tym pojedynku więcej ciosów niż mistrz, ale to Tyson zadał więcej celnych uderzeń - 216 do 174. Tucker mówił później, że doznał kontuzji prawej ręki podczas treningu, a w trakcie walki ją złamał. Zwycięzca zarobił za ten występ ok. 2,5 mln dolarów, pokonany zaś 1,9 mln. Niespełna rok później umocnił swoją dominację, nokautując już w pierwszej rundzie Michaela Spinksa, którego niektórzy ciągle uznawali za najlepszego boksera królewskiej kategorii wagowej (Spinks był wcześniej mistrzem IBF, ale tytuł mu odebrano za odmowę walki z Tuckerem). Rządy "Żelaznego" miały się już jednak wtedy ku końcowi, a prorocze okazały się słowa jego trenera Kevina Rooneya, który już przy okazji pojedynku z Tuckerem mówił, że wynikająca z dominacji nuda może zgubić Tysona. - Może być na szczycie jeszcze przez długi czas, o ile będzie chciał. Ciąży na nim olbrzymia presja, a najbliższe lata będą stanowić problem. On nie wydorośleje do 25 roku życia - stwierdził Rooney. Panowanie Tysona zakończyło się w lutym 1990 roku. 23-latek przegrał wówczas w dziesiątej rundzie w Tokio z Jamesem "Busterem" Douglasem. Wynik tego pojedynku do dzisiaj uchodzi za największą sensację w historii boksu.