"Nie jestem niezwyciężona. Po prostu jestem obecnie w świetnej formie, lecz zdaję sobie z sprawę z tego, że do formy dochodzą również rywalki, co było widać w Kuusamo. Już niedługo zacznę przegrywać i to szybciej niż się wydaje moim fanom i wszystkim w Norwegii. Drugi szczyt formy przygotowuję jednak na mistrzostwa świata w Oslo" - powiedziała Bjoergen. Szwedzcy i fińscy komentatorzy zauważyli, że już w Kuusamo nastąpił przełom i że najgroźniejszą rywalką Norweżki jest Justyna Kowalczyk, która pokazała "nieprawdopodobną" siłę na podbiegach. "Styl, w jakim Justyna Kowalczyk połknęła Charlotte Kallę, można nazwać tylko potwornym. Oglądając bieg i widząc jak Kowalczyk dochodzi Kallę, w pierwszej chwili wydawało się nam, że coś się stało i nasza biegaczka się nagle zatrzymała, lecz to było tylko złudzenie, ponieważ to Polka biegła w morderczym tempie" - ocenił szwedzki dziennik "Expressen". "Wiadomo było, że w tym dniu raczej żadna z rywalek nie dogoni Bjoergen, lecz byliśmy pewni silnego, drugiego miejsca Kalli, ponieważ przyzwyczailiśmy się już, że to nasza Charlotte zwykle dochodzi i wyprzedza w wielkim stylu rywalki. Tym razem jednak została przez Kowalczyk po prostu zdeklasowana" - napisał dziennik "Aftonbladet". "Kowalczyk na podbiegu trasy w fińskich lasach na kilometr przed metą po prostu zaparkowała Kallę w miejscu, pokazując, że jest najgroźniejszą konkurentką Bjoergen" - podkreślił norweski dziennik "Dagbladet". Również trenerzy fińskiej reprezentacji narciarskiej uważają, że koniec dominacji Bjoergen jest już tylko "kwestią czasu". "Wystarczy popatrzeć, w jaki sposób i jak skutecznie biegła pod górę Kowalczyk we wszystkich trzech startach weekendu. Widać, że poprawia się forma Majdic, a poza tym nie startowała Aino Kaisa Saarinen" - ocenili komentatorzy fińskiej telewizji. Bjoergen po raz kolejny podkreśliła, że jako priorytet tego sezonu traktuje mistrzostwa świata w Oslo, a nie zwycięstwo w punktacji generalnej Pucharu Świata. "Dlatego też nie wystartuję w Tour de Ski, który rozegra się chyba pomiędzy Kowalczyk a Kallą". Dodała, że w grudniu wystartuje w Davos i La Clusaz, a później dopiero w 15-16 stycznia Libercu. "W Kuusamo do ostatniej chwili wahałam się czy w ogóle startować, ponieważ z powodu silnego mrozu lekarz reprezentacji stanowczo odradzał mi rywalizację z powodu mojej astmy. Decyzję jednak podjęłam sama, ponieważ głód zwycięstwa był silniejszy". Norweżka jest również zadowolona z premii finansowych za zwycięstwa: "Chcę też mieć właśnie w grudniu trochę dni wolnych na spokojne przygotowania do świąt i kupienie dobrych prezentów, zwłaszcza że trochę na nie zarobiłam w ostatni tydzień". W ubiegłym roku według deklaracji podatkowych biegaczka zarobiła przez cały rok niecałe 200 tysięcy koron (100 tys. złotych). Teraz w tydzień aż 380 tysięcy koron (190 tys. złotych). "To jest tygodniowa pensja mojego ulubionego piłkarza Johna Arne Riise, z tą różnicą, że jest to jego średnia tygodniówka z rocznych zarobków, a w moim przypadku jeden dobry tydzień w całym roku" - powiedziała Bjoergen.