W ostatniej kobiecej sztafecie Pucharu Świata w biegach narciarskich nie zabrakło zwrotów akcji. Wydawało się, że to Szwedki są absolutnymi faworytkami do wygranej. I przez długą część wyścigu ich forma wyglądała obiecująco. Po startach Emmy Ribom i Ebby Andersson przewodziły stawce, ale potem - jak czytamy w szwedzkiej prasie - "nastąpiła katastrofa". Moa Ilar dała się wyprzedzić rywalkom. Niemka Pia Fink i Norweżka Ingvild Flugstad Östberg okazały się lepsze. Jonna Sundling nie zdołała odrobić dużych strat i ostatecznie reprezentacja Szwecji - jak się zdawało - zawody zakończyła na trzeciej pozycji. Wygrały Norweżki, drugie były Niemki. Ale doszło do niespodziewanego obrotu zdarzeń. Kontrola wykazała, że niemiecki sztab popełnił kuriozalny i opłakany w skutkach błąd. Zamiast anonsowanej do startu Coletty Rydzek pobiegła Sofie Krehl, ale nikt wcześniej tego nie zgłosił. Efekt? Podopieczne trenera Pera Nilssona zostały zdyskwalifikowane. Echa sprawy nie milkną. Siedmiu Norwegów na czele w Pucharze Świata Zaskakujący obrót zdarzeń podczas sztafety. Niemki zdyskwalifikowane. "Popełniliśmy błąd" Podium sztafety wygląda inaczej niż na mecie. Na drugie miejsce za Niemki wskoczyły Szwedki. Trzecie były reprezentantki Stanów Zjednoczonych. Głos zabiera sam Nilsson, który sygnalizuje, że po wszystkim nastroje w niemieckiej ekipie są grobowe. "Fantastyczny bieg niemieckiej drużyny, ale popełniliśmy błąd. Dziewczyna [Coletta Rydzek - przyp. red.] rano zachorowała i zgodnie z przepisami trzeba było zgłosić zmianę, ale nam umknęło. Zasady to zasady, komunikacja była słaba. Dziewczyny są zdruzgotane" - powiedział cytowany przez "Aftonbladet". O wypowiedź poproszono również trenera szwedzkiej reprezentacji kobiet, Stefana Thomsona. Skomentował sprawę dla SVT Sport. Okoliczności zdobycia drugiego miejsca nie cieszą też Szwedek. "To było nieoczekiwane zakończenie i stanęłyśmy na wyższym stopniu podium. Bardzo mi przykro [że to wyglądało w ten sposób]" - wyjaśniła Ebba Andersson w TV6. Zaskakująca "prowokacja" Rosjanki. Grzmią o skandalu. "To szokujące"