Skinder do tego sezonu, co roku zdobywała medale mistrzostw świata juniorów i młodzieżowców. Na koncie ma tytuł mistrzyni świata juniorek, a także srebrny medal tej imprezy. Była też wicemistrzynią świata młodzieżowców. Za każdym razem w sprincie, bo to jej specjalizacja. W Planicy od początku nie czuła się dobrze na treningach. W eliminacjach przełożyło się to na wynik. Skinder zajęła dopiero 41. miejsce z dużą stratą - 20,15 sek. - do najszybszej w nich Jonny Sundling ze Szwecji. - Trudno powiedzieć, co się wydarzyło w eliminacjach. Na pewno nie czułam się tego dnia dobrze. Jest mi bardzo smutno i przykro. Brak mi po prostu słów - powiedziała Skinder w rozmowie z Interia Sport. Ten sezon nie jest szczególnie udany dla tej utalentowanej zawodniczki z Tomaszowa Lubelskiego. Zanotowała tak naprawdę jeden udany start. W zawodach Pucharu Świata w Lillehammer była 16. Było blisko "życiówki". Pod koniec stycznia w mistrzostwach świata młodzieżowców zajęła dopiero 19. miejsce. - To nie jest mój najlepszy sezon, choć były małe przebłyski, które podnosiły mnie na duchu. To nie jest kwestia zmiany treningu, bo jestem zadowolona z planu treningowego, jaki mam. Byłam świetnie przygotowana na mistrzostwa świata młodzieżowców, ale na trzy dni przed startem złapała mnie choroba. Odpuściłam treningi. Nie poszłam zatem sprawdzonym systemem, który do tej pory najlepiej na mnie działał. Z tego względu nie brałam udziału w kolejnych zawodach, bo jak najlepiej chciałam się przygotować do startów w Planicy. I jak widać, nie wyszło. Muszę wziąć to na klatę - przyznała. Dla Skinder to trzecie mistrzostwa świata. Debiutowała w nich jako 17 lat a w Seefeld. Wtedy była wielką nadzieją. Na udany występ w MŚ musi jednak poczekać do Trondheim. Tam odbędą się MŚ w 2025 roku. - Muszę być cierpliwa. Dwa lata temu skończyłam mistrzostwa świata na 31. miejscu. Wtedy zabrakło niewiele. Liczyłam na to, że w tym roku pójdzie mi lepiej. To jest jednak sport. Może po prostu potrzeba mi było takiego upadku i słabego sezonu. Może po czymś takich zacznę iść w górę. Może potrzebowałam takiego dotknięcia głębszej wody - zastanawiała się 21-latka. Wygląda na to, że raczej trudno będzie jej przygotować dobrą dyspozycję na start w sprincie drużynowym, który jest za trzy dni. - Decyzję podejmie trener, ale obawiam się, że będzie trudno mi się pozbierać. Tym bardziej że ostatnie dni nie były dla mnie najłatwiejsze, jeśli chodzi o treningi - zakończyła. Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport