Siedmioetapowy TdS odbędzie się w dniach 29 grudnia - 6 stycznia, a mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Seefeld potrwają od 20 lutego do 3 marca. Zdaniem wielu biegaczy i biegaczek terminy te są zbyt blisko siebie i w TdS zabraknie m.in. dwóch największych faworytek - Norweżki Therese Johaug i Szwedki Charlotte Kalli. Z kolei koleżanka tej drugiej Stina Nilsson zapowiedziała, że wycofa się po czterech etapach. "TdS stracił swój prestiż, z pewnością spadnie oglądalność, która osiągała nieprawdopodobne wyniki podczas startów Justyny Kowalczyk, a kolejnym następstwem będzie stopniowe odchodzenie sponsorów. Polka stworzyła z biegów narciarskich gigantyczną dyscyplinę w jednym z największych krajów Europy, gdzie miliony oglądały jej rywalizację" - ocenił kanał norweskiej telewizji NRK. Dwukrotny zwycięzca TdS Norweg Martin Johnsrud Sundby przyznał, że MŚ są jego głównym celem w tym sezonie, lecz pomimo że TdS mu nie za bardzo odpowiada czasowo, to jednak zdecydował się wystartować dla dobra dyscypliny. "Kiedy największe gwiazdy decydują się na nieobecność, to miejsca na podium nie smakują tak samo, spada zainteresowanie, a tym samym udział sponsorów i w ten sposób sami podcinamy sobie gałąź, na której siedzimy. Zawodowcy nie mogą rezygnować z części swojej pracy tylko dlatego, że im nie odpowiada. Praca odbywa się przez cały sezon" - powiedział. Norweski dziennik "Aftenposten" stwierdził, że już wcześniej TdS, po rezygnacji z nich Kowalczyk, która wygrała cztery razy z rzędu i dwuletniej nieobecności zdyskwalifikowanej za doping Johaug, zaczął tracić swoje znaczenie. "Bez względu na dyscyplinę to oglądalność i sponsorzy decydują zawsze o randze zawodów, a uczestnicy w czasach dzisiejszego sportu są po prosu artystami rozrywkowymi, którzy tworzą show i otrzymują za to niemałe wynagrodzenia. Nieobecność najlepszych jak zawsze i wszędzie obniża rangę zawodów i tym samym ich wartość rynkową" - skomentowała gazeta. "Ośmiokrotna mistrzyni olimpijska i 18-krotna złota medalistka MŚ Marit Bjoergen przyciągała publiczność, lecz w większości TdS nie startowała, ponieważ rezygnowała z TdS zwykle przed MŚ i igrzyskami. To ona wprowadziła ten szkodliwy dla TdS trend" - stwierdzili eksperci NRK. Podkreślili, że te zawody, pomimo jej zwycięstwa w dziewiątej edycji w 2015 roku, nigdy nie zostaną jej wyścigiem, królową na zawsze zostanie Justyna Kowalczyk, która bez względu na ważne imprezy kilka tygodni później zawsze stawała na starcie. Szwedzkie media nie mogą z kolei zrozumieć, że ich biegaczki, świetnie spisujące się w tym sezonie, masowo zrezygnowały z TdS. Nazwały ich decyzje żenującymi, kunktatorskimi i tchórzliwymi. "W pierwszej trzydziestce Pucharu Świata jest dziesięć naszych biegaczek, lecz wystartują tylko dwie z nich" - zauważył dziennik "Aftonbladet". Ekspert od biegów narciarskich "Expressen" Tomas Petttersson ocenił: "rezygnacja naszej trzykrotnej mistrzyni olimpijskiej Charlotte Kalli może być traktowana jako egoizm, zawód dla publiczności i cios w plecy dla sportu. Cóż, tak myślimy my - eksperci, ale będąc w jej butach prawdopodobnie zrobilibyśmy tak samo". Zbigniew Kuczyński