Od początku tych morderczych zmagań ton rywalizacji nadają Kowalczyk i Bjoergen. W trzech pierwszych etapach górą była narciarka z Kasiny Wielkiej, trzy ostatnie wygrała utytułowana Norweżka. Różnica między tymi zawodniczkami jest na tyle mała, że prawdopodobnie szybko zaczną biec razem. Trzecia Norweżka Therese Johaug traci do prowadzącej Polki już prawie dwie i pół minuty. Bjoergen przyznała w środę, że liczy na współpracę z Kowalczyk, by powiększyć przewagę nad rodaczką i pozbawić jej szansy walki o triumf w Tour de Ski. Nasza mistrzyni nie przepada za tym dystansem, ale w tym sezonie w Tour de Ski udowodniła już, że jest niezwykle mocna, choć jak zwykle jest też ostrożna. "Lepiej, że biegniemy po pętlach, a nie tak jak kiedyś całe 15 km po trasie. Jednak 15 łyżwą to nigdy nie był i nie będzie mój dystans. W Davos, gdzie już naprawdę dobrze biegałam, straciłam ponad minutę. Zobaczymy więc jak będzie w Toblach, ale nastawiam się na bardzo trudną rywalizację" - podkreśliła Kowalczyk na swojej stronie internetowej. Jeśli podopieczna Aleksandra Wierietielnego zwycięży w całym cyklu, będzie pierwszą narciarką, która dokonała tej sztuki trzykrotnie. TdS potrwa do 8 stycznia. Początek czwartkowych zawodów o godz. 15.30 (o 13.00 wystartują mężczyźni).