"Bjoergen, wygrywając TdS po raz pierwszy w karierze, zdjęła wieloletnią "klątwę" i teraz ma w dorobku komplet trofeów biegów narciarskich. Na mecie, w trakcie pierwszych rozmów z dziennikarzami, rozpłakała się. Nic dziwnego, po sześciu startach w tej imprezie miała tylko dwa drugie miejsca, a zawody stały się dla niej swoistym przekleństwem" - ocenili komentatorzy telewizji NRK. "Mam już 34 lata i myślałam, że pociąg TdS już mi definitywnie odjechał i jest już za późno dla mnie, aby w końcu wygrać te zawody. Nareszcie to marzenie się spełniło, lecz być możne było to moje pierwsze, lecz i ostatnie zwycięstwo w TdS" - powiedziała Bjoergen. Dziennik "Verdens Gang" podkreślił, że Bjoergen sześć razy rozpoczynała TdS, lecz "dopiero dzisiaj jako pierwsza przekroczyła linię mety na szczycie mitycznego już dla biegaczy narciarskich wzgórza". Norwescy dziennikarze poświęcili wiele uwagi "dramatowi" rozgrywającemu się na "brutalnej" trasie pod górę stoku Alpe Cermis. "Czterokrotna zwyciężczyni tych zawodów Justyna Kowalczyk zemdlała na pół kilometra przed metą i odwieziona została do szpitala" - zauważyli sprawozdawcy telewizyjni. Dziennik "Dagbladet" skomentował, że "Bjoergen w końcu zdobyła swoje upragnione trofeum, którego jej tak bardzo brakowało, lecz za jej plecami rozegrał się wielki dramat, kiedy najgroźniejsza od wielu lat rywalka norweskich biegaczek zemdlała na morderczej trasie".