Norweżka ciągle ma nadzieję na start w igrzyskach w Korei Południowej. W środę i czwartek odbyło się w Oslo przesłuchanie biegaczki w sprawie wykrytego u niej dopingu. Jej menedżer Joern Ernst zapewniał, że w najbliższych tygodniach jego klientka nie będzie wyjeżdżać w Norwegii. - Plan się jednak zmienił z dnia na dzień i od niedzieli Therese przebywa ze swoim trenerem Palem Gunnarem Mikkelsplassem w PyeongChang. To taka prywatna mini wycieczka treningowo-zapoznawcza i Therese będzie z powrotem w Oslo już w środę - powiedział Ernst w poniedziałek w rozmowie z dziennikiem "Verdens Gang". Norweska agencja antydopingowa Antidoping Norge zasugerowała 14 miesięcy dyskwalifikacji liczonej od dnia zawieszenia, czyli 18 października. W ten sposób kara zakończyłaby się na dwa miesiące przez zimową olimpiadą w PyeongChang, która odbędzie się w dniach 9-24 lutego 2018 roku. O długości dyskwalifikacji zadecyduje norweska konfederacja sportu, która ma ogłosić postanowienie - jak określiła - "w okresie krótszym niż jeden miesiąc", czyli w lutym. Jak sugerują norweskie media, decyzja ma zapaść tuż przed rozpoczęciem mistrzostw świata w Lahti (23 lutego - 5 marca). - Celem tego wyjazdu, nazwanym przez nas motywacyjnym, jest zapoznanie się z trasami olimpijskimi i poprawienie nastroju psychicznego, ponieważ Therese ma w obecnej sytuacji tylko jeden silny punkt odniesienia do swojej przyszłości i dalszej kariery - jest to start w tej imprezie - powiedział Ernst. Trasy w PyeonChang są już przygotowane i w najbliższy weekend odbędą się tam zawody Pucharu Świata, nazywane w Skandynawii "próbną olimpiadą". Johaug nie ma prawa trenować z reprezentacją, otrzymywać żadnej pomocy od federacji ani też trenować w dniach PŚ. Może to jednak robić z zatrudnionym przez nią trenerem przed zawodami jako osoba prywatna. Zbigniew Kuczyński