Po zmianach wprowadzonych przez organizatorów TdS aż pięć z siedmiu startów rozegranych zostanie techniką dowolną, która jest słabszą stroną Polki. Therese Johaug, główna obok Kowalczyk i swojej rodaczki Marit Bjoergen faworytka TdS, powiedziała norweskim dziennikarzom, że współczuje Polce i rozumie jej złość, frustrację z powodu zmiany w programie zawodów polegającej na tym, że w niedzielę zamiast biegu na dochodzenie na 9 km "klasykiem" odbędzie się sprint "łyżwą". "Z pewnością wiele z nas byłoby niezadowolonych, gdyby nagle w programie znalazło się pięć biegów techniką klasyczną, a nie jak teraz odwrotnie. Ta zmiana nie jest sprawiedliwa i dobra dla Justyny" - zaznaczyła. Kierownik norweskiej reprezentacji Vidar Loefhus powiedział na antenie telewizji NRK, że zmiany powodujące dużą ilość sprintów muszą być niewygodne i przykre dla Kowalczyk. "Szkoda, że do nich doszło i w takim stopniu, że zmieniają rywalizację i ranking faworytek" - przyznał. Eksperci od biegów narciarskich kanału TV2 podkreślili jednak, że biegaczka z Norwegii jeszcze nigdy w historii nie wygrała tej imprezy, a teraz nagle z dnia na dzień pojawiła się historyczna szansa "zdobycia tego skalpu". Kowalczyk, czterokrotna triumfatorka TdS, ostateczną decyzje w sprawie startu w TdS ma ogłosić w sobotę. Zbigniew Kuczyński