Szwedzki związek narciarski zatrudnia 51 trenerów i działaczy na kluczowych stanowiskach, lecz nie ma wśród nich ani jednej kobiety - odkryły szwedzkie media. - Nie zastanawiałyśmy się głębiej nad tą sytuacją, lecz jest to dla mnie trochę niezrozumiałe, że wszędzie dookoła nas są mężczyźni, a przecież z pewnością wiele dawnych narciarek posiada bardzo wysokie umiejętności trenerskie. Branża musi zostać wymieszana dla dobra wszystkich - skomentowała mistrzyni olimpijska i świata w biegach narciarskich Charlotte Kalla. Prezes SSF Niklas Carlsson przyznał, że sytuacja stała się nieco nienormalna, ale zrobił to dopiero po doniesieniach medialnych i krytyce krajowej konfederacji sportu. - Pracujemy nad jej zmianą już od dwóch lat, ale bez skutku - powiedział. Powodami przyjrzenia się mediów strukturze SSF są zbliżające się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, które odbędą się w dniach 18 lutego - 1 marca w Falun oraz powstały w październiku nowy rząd, w którym wśród 24 ministrów aż 12 to kobiety. - Według danych Unii Europejskiej Szwecja jest w Europie krajem numer jeden, jeżeli chodzi o równouprawnienie, z liczbą 45 procent kobiecych posłów w Riksdagu i 50 procent w rządzie, lecz w narciarstwie jak widać dominują mężczyźni - zauważył norweski dziennik finansowy "Dagens Naeringsliv".