Norweska reprezentacja w biegach narciarskich dysponuje kwotą 80 milionów koron (40 mln złotych) na obecny sezon, z czego 10 procent przeznaczone jest na testy i przygotowanie nart. Do tego dochodzi gigantyczna dwupiętrowa ciężarówka z powierzchnią 110 metrów kwadratowych i stanowiskami dla 12 serwismenów, zabierająca na zawody 200 wyselekcjonowanych par nart. "Dysponujemy sumą 7-8 milionów koron (3,5-4 mln zł) tylko na przygotowanie nart, lecz nie jest to aż tak strasznie dużo, ponieważ większość tej kwoty pochłaniają pensje" - wyjaśnił kierownik reprezentacji Age Skinstad. "Dysponujemy gigantycznymi pieniędzmi i dlatego nasza totalna klęska jest tak niezrozumiała i tak bardzo bolesna" - podkreślił norweski dziennik "Verdens Gang", przedstawiając reportaż o ekipie USA, której biegaczki Jessica Diggins i Caitlin Gregg zdobyły srebrny i brązowy medal i "miały świetnie przygotowane narty". Gazeta, publikując zdjęcia kontenera, w którym Amerykanie pracowali nad nartami, umieściła obok obraz norweskiej ciężarówki z wymownym komentarzem: "Amerykanie mają niecały milion dolarów budżetu na cały sezon i dla całej reprezentacji, a jednak okazali się lepsi". W Szwecji krytyka Norwegii jest jeszcze bardziej surowa po zwycięstwie Charlotte Kalli i po wyjaśnieniu, że od wielu lat federacja narciarska zatrudnia na wielkie imprezy, jak MŚ i olimpiady, meteorologa. Szwedzkie media nie ukrywają, że "pastwienie się" nad Norwegami sprawia im przyjemność. "Najśmieszniejszy jest fakt, że przy ich budżecie nie starczyło na małe honorarium dla tak ważnej osoby" - zauważono. Odezwał się również norweski państwowy instytut metrologiczny uważany za jeden z najlepszych na świecie. Meteorolog dyżurujący we wtorek Ingrid Bentsen powiedziała na antenie telewizji NRK: "Nasze radary odświeżają obraz pogody co 15 minut, więc byliśmy w stanie przewidzieć opady śniegu w Falun na 30 minut przed rozpoczęciem biegu, lecz nikt nie zgłosił się po taką informację". Główny meteorolog Norwegii John Smits był tak wstrząśnięty transmisją z biegu, że zaraz po jego zakończeniu na portalu społecznościowym umieścił zdjęcia satelitarne pogody dotyczące Falun na trzy godziny przed biegiem. "Na naszej ogólnodostępnej stronie internetowej każdy laik mógł zobaczyć zbliżającą się śnieżycę" - wyjaśnił. Szwed Tomas Martenson, nazwany "ojcem sukcesu Kalli" podkreślił: "W Falun, tak jak zawsze podczas ważnych zawodów, mamy do dyspozycji zaawansowaną mobilną stację pogodową oraz połączenie w czasie realnym internetowym z głównym instytutem meteorologicznym. Nie jest to drogie rozwiązanie, lecz niezbędne w sportach rozgrywanych na powietrzu. Jak widać, w przypadku Norwegii okazało się, że pieniądze to nie wszystko".