Polskie biegi narciarskie znowu przeżywają duży kryzys. Po czasach, kiedy Justyna Kowalczyk wygrywała, a Sylwia Jaśkowiec stawała na podium, zostało już tylko wspomnienie. W pewnym momencie wydawało się, że będziemy mieli ich następczynie. Z ekipy, która pod wodzą Justyny Kowalczyk i trenera Aleksandra Wierietielnego sięgała po triumfy w kategorii juniorów, niewiele już jednak zostało. Izabela Marcisz i Monika Skinder, jedyne, które przetrwały, zajmują raczej odległe lokaty. Ta pierwsza zresztą tej zimy niewiele w ogóle występowała, bowiem walczyła z kontuzją. U panów liczyliśmy na dalszy rozwój braci Dominika i Kamila Burych. Okazało się jednak, że trener Lukas Bauer chyba przeszarżował w okresie przygotowań i zawodnicy zapłacili wysoką cenę, plącząc się w końcu stawki w Pucharze Świata. Sezon kompletnie też nie wyszedł Maciejowi Starędze. Polski Związek Narciarski ma nową sekretarz generalną Szwedzka myśl szkoleniowa ma pomóc odbudować biegi narciarskie w Polsce W polskich biegach przyszedł zatem czas na kolejne zmiany. Ile to już takich było w ostatnich latach? W ubiegłym roku Polski Związek Narciarski uruchomił Program Rozwoju Biegów Narciarskich - Od Juniora do Seniora. Na jego czele stanął Szwed Martin Persson. I właśnie w oparciu o szwedzką myśl szkoleniową PZN chce odbudować polskie biegi narciarskie. I tu widać pewien postęp. Nasi juniorzy, trenujący w oparciu o Szkoły Mistrzostwa Sportowego, z niezłej strony pokazali się w mistrzostwach świata w swojej kategorii wiekowej. Zwłaszcza nasze dziewczęta. Zuzanna Fujak była ósma w biegu masowym na 20 kilometrów techniką dowolną, a 15. była Daria Szkurat. Ta pierwsza była też 14. na 10 km techniką klasyczną. Szkoleniowiec, który od lat pracuje w PZN, jest zdania, że jeśli nie zabraknie nikomu cierpliwości, to w Polsce możemy stworzyć system, dzięki któremu systematycznie nasze biegi narciarskie będą budowały swoją pozycję. - Projekt, który ruszył w ubiegłym roku, jest rozpisany na lata. Efekt chcielibyśmy osiągnąć w 2030 roku. Czeka nas zatem kilka lat solidnej pracy. Cieszy mnie merytoryka, jaką wprowadziliśmy. Proces treningowy ma w sobie wartości, które są ważne dla rozwoju biegów narciarskich. To pozwala mi twierdzić, że idziemy w dobrą stronę. Jestem bardzo usatysfakcjonowany z pracy, jaką wykonała grupa trenerska w kadrze młodzieżowej i juniorskiej. Na pewno nie wszystko jeszcze działa, bo to jest proces. Teraz trzeba wyłapać te słabsze strony i poprawić je. Naszą cechą narodową jest narzekanie i tego trzeba się wyzbyć. Potrzeba też pokory, by czasem winę za słabsze występy znaleźć u siebie, a nie szukać jej u innych. Podjęliśmy się tego, by zmienić sposób myślenia w polskich biegach. To będzie kluczowe. Chcemy edukować młodzież i współpracować ze środowiskiem trenerów - tłumaczył Fundanicz. Niestety w naszej naturze jest szukanie problemów. To doskonale widać wszędzie wkoło, a środowisko biegów narciarskich nie jest wyjątkowe pod tym względem. - Jeżeli będziemy skupiać się tylko na negatywnych aspektach, to nigdy nie pójdziemy do przodu. Mamy pewną umiejętność tworzenia problemów. I tego trzeba się wyzbyć. Inaczej trudno będzie samym sportowcom skupić się na tym co najważniejsze, czyli procesie treningowym, który ma odbywać się z ich pełną świadomością. Już w tym roku zauważyliśmy zmianę nastawienia zawodników. Chcielibyśmy, żeby obustronny feedback oparty o metodyczną diagnozę stał się podstawą szkolenia - mówił koordynator biegów narciarskich w PZN. Powiewem świeżości w polskich biegach narciarskich może być model szwedzki, jaki Martin Persson, koordynator Program Rozwoju Biegów Narciarskich - Od Juniora do Seniora, chce zaszczepić na naszym gruncie. - Już wprowadził powiew świeżości. Musimy jedynie dopiąć te zmiany na każdy możliwy guzik i przekonać malkontentów do zasadności systemowych zmian. Zdaję sobie sprawę, że wszelkie zawirowania negatywnie mogą wpływać na zawodników, więc staramy się ten wpływ ograniczyć, żeby tego rozwoju i motywacji nie zaburzyć. Programem objęta jest szeroka grupa biegaczy, pracujemy na określonych zasadach, na poszczególnych szczeblach trzeba spełnić pewne kryteria. To są obowiązkowe testy, prowadzenie dzienniczka treningowego PZN, dyspozycja zdrowotna, zachowana ciągłość procesu, kontakt z trenerami kadry. Na to wszystko składają się wyniki latem i w sezonie zimowym. Zawodnicy zbierają punkty do rankingu. Na tym opiera się cały system selekcji. Do tego dochodzą również obserwacje trenerów. To był pierwszy rok działania programu, a zatem to był też dla nas czas zbierania informacji i analizy danych. Wiele pomysłów wypaliło, ale część trzeba zmodyfikować - opowiadał Fundanicz. Sztuczna inteligencja (AI) na pomoc polskiemu sportowi. Tak PZN chce gonić świat Jak się okazuje, w całym procesie naprawiania polskich biegów ma wziąć udział sztuczna inteligencja. Wiele wskazuje na to, że na taką skalę będzie ona wykorzystana w kadrach po raz pierwszy. Ze sztucznej inteligencji w procesie treningowym korzystają już niektórzy biegacze ze Szwecji. I to podobno duże nazwiska. Na nowej technologii bazuje też reprezentacja USA. Szczególnie ci, którzy w ostatnich latach zrobili duży progres i to w dosyć zaawansowanym wieku. - To jest właśnie ciekawe, dlatego warto zaryzykować. Jeżeli czegoś nie wypróbujemy, to się nie dowiemy, jaki to może mieć wpływ na nas. Nie warto rezygnować z czegoś już na samym początku, bo inaczej nie będziemy się rozwijać. Na tak wielu płaszczyznach zostaliśmy w biegach za światem w ostatnich latach, że trzeba gonić - zakończył Fundanicz.