Wigernaes należała do grona narciarek, które tworzyły pierwsze pokolenie Norweżek należących do światowej czołówki. Początkowo po medale sięgały przede wszystkim Finki i Rosjanki, a Norwegia akurat w biegach kobiet nie miała aż tyle do powiedzenia, co w biegach mężczyzn. Urodzona w 1928 roku Wigernaes od dzieciństwa miała kontakt z biegówkami, choć początkowo wcale nie były one dla niej czymś związanym ze sportem. - Gdy dorastałam, narty były po prostu zabawą oraz środkiem transportu. W sąsiedztwie mieszkało dużo dzieci, więc jak tylko kończyło się szkołę, szło się na narty - wspominała. Po wojnie pracowała w biurze i dopiero w wieku 26 lat wystartowała w swoich pierwszych zawodach, jakim był bieg Monolittrennet. Wigernaes startowała w pożyczonych butach i na pożyczonych nartach, a i tak wypadła dobrze. Dwa lata później była już olimpijką i wzięła udział w igrzyskach, pierwszych ze swoich trzech. Podczas mistrzostw świata w Oslo w 1966 roku Norwegia była już bardzo mocna i zdobyła m.in. srebro w sztafecie. Wigernaes wciąż była w składzie i jako 38-latka osiągnęła największy sukces w karierze, myśląc już jednak bardziej o karierze trenerskiej. Jej podopieczne, z którymi niedawno tworzyła sztafetę, zdobywały kolejne medale podczas igrzysk w Grenoble, w tym pierwsze w historii złoto właśnie w biegu rozstawnym. Słaby początek sezonu Polaka. Mówi o skutku ubocznym Pomnik ustawiony jeszcze za życia Ingrid Wigernaes nie była najwybitniejszą narciarką z Norwegii, ale jako pierwsza ważna postać w historii norweskich biegów kobiet, a następnie trenerka, która doprowadziła swoje nieco młodsze rodaczki do sukcesów, jakich wcześniej nie było nigdy, stała się postacią niemal legendarną. W miejscowości Hemsedal, z której pochodziła, w 2021 roku odsłonięto jej pomnik, oczywiście przedstawiający ją na nartach. W ślady Ingrid poszła jej córka Ine, która startowała w biegach m.in. na MŚ w Lahti w 2001 roku, gdzie była dwunasta w sprincie. Problemy norweskiej gwiazdy. Wojował z federacją, a teraz jest bez formy