- Mówiąc szczerze, nie wierzyłam, że Justyna przezwycięży kontuzję, tym większa jest moja radość z jej złotego medalu i sukcesu męża - powiedziała. Transmisję telewizyjną z biegu oglądała w swoim domu w Poroninie. - Razem ze mną była córka Matylda. Przyznam, że emocje były spore. Patrząc na Justynę widać było, że nie brakuje jej świeżości. To nas trochę uspokoiło, chociaż stan jej stopy nie nastrajał optymistycznie. Jeszcze raz udowodniła, że ma stalowy charakter, dzięki któremu pokonała poważny i bolesny uraz. To prawdziwa góralka - oceniła. Piątkowska jest dumna z kolejnego sukcesu trenerskiego męża. - Wyobrażam sobie, jak się Aleks cieszy. I ja cieszę się wraz z nim, że długie przygotowania do najważniejszej imprezy sportowej nie poszły na marne i zakończyły się powodzeniem - powiedziała z radością. Gratulacje przyjmuje także ona. - To miłe, ale mój wkład w sukces męża polega głównie na tym, że jestem przy jego boku - zaznaczyła. Czy Wierietielny będzie nadal trenował Kowalczyk? - Naprawdę nie wiem. Aleks nieraz mówił, że odczuwa już zmęczenie, ale później stwierdzał, że swoją dalszą pracę uzależnia od stanu zdrowia Justyny i jej sportowych planów. Czas pokaże, zobaczymy - powiedziała. Przyznała, że mąż jest gościem w domu. Ostatni raz widziała go 26 grudnia, kiedy po spędzeniu Świąt Bożego Narodzenia u jej rodziny w Rawiczu, wyjechał na kolejne zawody. - Poronin przybrał ostatnio zimową szatę. W środę najpierw padał deszcz ze śniegiem, ale wieczorem było już biało. Śnieg jest mokry i przy dodatniej temperaturze długo nie poleży. Ale na razie widok na góry jest wspaniały - wspomniała. Czy już na dobre zadomowili się w Poroninie, dokąd przeprowadzili się po prawie 30 latach mieszkania w Wałbrzychu? - Nasza towarzyska aklimatyzacja w nowym miejscu przebiegła bez problemów. Głównie dlatego, że spotykamy na swojej drodze ludzi życzliwych i serdecznych, zawsze skłonnych do pomocy. Gdy jest tylko ku temu sposobność, wracamy w rozmowach do okresu pobytu na Dolnym Śląsku i m.in. do pierwszych sportowych sukcesów męża - przyznała Piątkowska. Pracę zawodową kontynuuje w zakopiańskim Zamiejscowym Oddziale Dydaktycznym Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Łodzi. - Wolny czas po zajęciach na uczelni często poświęcam na pływanie w basenie Centralnego Ośrodka Sportu w Zakopanem. Ten rodzaj fizycznej rekreacji bardzo mi służy. Idealnie wtedy wypoczywam - podkreśliła. Rozmawiał Andrzej Basiński