24 lutego wojska rosyjskie na rozkaz Władimira Putina zaatakowały Ukrainę. Od tamtego czasu ciężar wojny odczuli nie tylko czołowi politycy, ale także rosyjscy sportowcy, których wykluczono z niemal wszystkich rywalizacji międzynarodowych. W piłce nożnej jako pierwsi o zawieszenie Rosjan walczyli przedstawiciele Polskiego Związku Piłki Nożnej, którzy jasno zadeklarowali, że "Biało-Czerwoni" nie zagrają przeciwko Rosjanom w barażach o mundial. W sportach zimowych podobny pomysł wyszedł od Norwegów. A mianowicie od lidera norweskich biegaczy narciarskich, Johannesa Klaebo. 25-latek powtórzył swoje słowa sprzed kilku miesięcy podczas zgromadzenia w Sognefjellet: "Dopóki jeden kraj toczy wojnę przeciwko drugiemu, uważam, że nie powinno się im pozwalać na starty w sportach międzynarodowych". Sport bez Rosjan jeszcze długo? To mogą być mistrzostwa jednego kraju Aleksander Bolszunow grzmi: "Nie chcę tego słyszeć" Jak donosi "Aftenposten", Johannes Klaebo dodał również, że nie potrzebuje Aleksandra Bolszunowa, by motywować się do rywalizacji w zawodach. Rosjanin od razu zareagował na te słowa. W rozmowie z "R-Sport" powiedział wprost. Zdaniem Bolszunowa odmówienie Rosjanom startu w Pucharze Świata sprawi, że Norwegowie zdominują przyszły sezon. Co za tym idzie, zabraknie rywalizacji między zawodnikami, a same konkursy biegów narciarskich przestaną cieszyć się zainteresowaniem kibiców. Rosyjski biegacz narciarski zawieszony za doping