Zima uderzyła ze zdwojoną siłą, po fali siarczystych mrozów przyszła kolej na śnieżyce. W rejonie Szklarskiej Poręby opady trwają praktycznie nieprzerwanie już drugą dobę. "Autentycznie żal mi organizatorów, bo przygotowania kosztują ich mnóstwo wysiłku. By zbudować zaplecze dla zawodników trzeba było wręcz wywozić śnieg. Taki jest jednak urok tego regionu. Na Polanie Jakuszyckiej sezon narciarski zaczyna się najwcześniej i kończy najpóźniej. Tu nigdy śniegu nie brakuje. Jestem przekonany, że na zawody wszystko będzie gotowe idealnie" - powiedział prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner. Bardzo trudne warunki panują na drogach. Mimo wysiłków służb drogowych samochody ciężarowe blokują międzynarodową drogę E65. Komunikacyjny szczyt jednak dopiero przed kierowcami. Wzmożony ruch spodziewany jest w piątek rano. "Apelujemy do kibiców wybierających się do nas samochodami, aby zadbali o swoje pojazdy. Opony muszą być zimowe i mieć odpowiednio głęboki bieżnik. Warto też zabrać ze sobą łańcuchy i przede wszystkim rozsądek" - przestrzega burmistrz Szklarskiej Poręby Grzegorz Sokoliński. Polska gospodarzem zawodów PŚ jest po raz pierwszy. Na Polanie Jakuszyckiej w piątek i sobotę odbędzie się rywalizacja w sprincie techniką dowolną i biegu techniką klasyczną (10 km kobiety/15 km mężczyźni). Narciarskie święto w Szklarskiej Porębie potrwa aż trzy dni, bo na niedzielę zaplanowano pokazowy bieg na Szrenicę. Wzorowany jest na ostatnim etapie Tour de Ski, ale wzbogacony o zjazd. Nie będzie on jednak zaliczany do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Z czołowych zawodniczek na start w nim zdecydowała się jedynie Amerykanka Kikkan Randall. W klasyfikacji generalnej PŚ Kowalczyk jest druga. Do prowadzącej Norweżki Marit Bjoergen traci 12 punktów. Do końca sezonu 2011/12 pozostało jeszcze 10 biegów. W trzech ostatnich latach po Kryształową Kulę sięgnęła zawodniczka z Kasiny Wielkiej, a żadna narciarka nie zdobyła tego trofeum cztery razy z rzędu.