- Zbyt drogie okazało się zwożenie śniegu spod Sztokholmu do centrum starego miasta pod Zamek Królewski, a następnie szybkie wywożenie go po zawodach. Wszystko w ciągu jednej doby - powiedział dyrektor od biegów narciarskich w SSF Johan Seres. Dyrektor zawodów Rutger Simonsson ostro skrytykował decyzję. W rozmowie z dziennikiem "Expressen" powiedział, że jest to dla organizatorów jak "cios nożem w serce". - Te zawody weszły już na stałe do tradycji Sztokholmu i gromadziły za każdym razem 25 tysięcy publiczności, w tym wielu turystów. Nie rozumiem tej decyzji, zwłaszcza że we wstępnym kalendarzu międzynarodowej federacji FIS na przyszły sezon sprint w Sztokholmie się znajduje. To nienormalne. Wiele miast ostro walczy o organizację PŚ, a my rezygnujemy - dodał. Sares powiedział, że decyzja SFF jest nieodwołalna: "poinformujemy o tym FIS podczas kongresu w piątek w Słowenii". Zawody pod nazwa Slottsprinten (Sprint zamkowy) odbyły się pierwszy raz w 2000 roku i w sumie rozegrane zostały 11 razy. Trasa wynosi 1090 metrów dookoła Zamku Królewskiego, a zawody tradycyjnie otwierał król Szwecji Carl XVI Gustaf i osobiście wręczał nagrody. Dwa razy (2011 i 2013) robił to jego syn książę Filip. Edycję w 2013 roku wygrała Justyna Kowalczyk.