Może to oznaczać znaczne skrócenie proponowanych przez norweską agencję antydopingową 14 miesięcy dyskwalifikacji. Dwudniowe przesłuchanie biegaczki przez norweską konfederację sportu NIF zakończyło się w czwartek. Werdykt wydany zostanie w okresie ok. trzech tygodni. W środę wersję biegaczki przedstawił jej adwokat Christian B. Hjort, a ona sama wyjaśniała przez ponad godzinę drobiazgowo powody stosowania kremu Trofodermin, zawierającego niedozwolony steryd klostebol, podanego jej przez lekarza reprezentacji. Podkreśliła, że czuje się niewinna, ponieważ trudno jest nie mieć zaufania do tak wysokiej instancji jak lekarz reprezentacji i sprawdzać jego decyzje, zwłaszcza że w kontrakcie z norweską federacją narciarską istnieje zapis, iż należy stosować się do zaleceń sztabu medycznego. Norweska agencja antydopingowa "Antidoping Norge" ujawniła też po raz pierwszy wartości próbki biegaczki i stężenie klostebolu, które wyniosło 13 nanogramów na milimetr. Agencja przyznała, że ilość ta nie podwyższa wydolności organizmu i że zgadza się z wersją biegaczki o stosowaniu maści na poparzone słońcem usta. W czwartek zeznawał Fredrik Bendiksen, lekarz reprezentacji, który kupił we włoskiej aptece w Livigno Trofodermin. Przyznał że nie zauważył ostrzeżenia dopingowego na opakowaniu, ponieważ ten rodzaj preparatu jest stosowany tylko we Włoszech. Nie mógł też skonsultować składu maści z farmaceutą, ponieważ ten nie znał języka angielskiego. Kluczowe były jednak zeznania powołanej na świadka sześciokrotnej mistrzyni olimpijskiej i 14-krotnej świata w biegach narciarskich Marit Bjoergen, która pytana była głównie o Bendiksena i o to co jako doświadczona zawodniczka zrobiłaby w sytuacji, w której znalazła się Johaug. - Zrobiłabym dokładnie to samo co Therese, gdyż wyższą fachowość i możliwości weryfikacji informacji o preparacie niż lekarz reprezentacji nikt już nie posiada. Jeżeli miałabym możliwość weryfikacji leku przez internet to wybrałabym opinię Fredrika Bendiksena zamiast sprawdzać sama - powiedziała Bjoergen. Wyjaśniła że Bendiksen, który rozpoczął pracę z kadrą norweskich biegaczek w 2004 roku uzyskał szybko ich zaufanie dzięki fachowości, ogromnej wiedzy z dziedziny medycyny sportowej, 30-letniego doświadczenia oraz solidnego CV. Zdaniem norweskich mediów "czwartek należał do Therese Johaug", a "jej linia obrony okazała się zwycięska", co może wpłynąć na obniżenie proponowanych 14 miesięcy dyskwalifikacji, a już raczej nie jej wydłużenia. Wśród akredytowanych dziennikarzy znajdują się wysłannicy największych mediów ze Szwecji i Finlandii, gdzie sprawa Johaug od jesieni znajduje się na czołówkach gazet. Największy szwedzki dziennik "Aftonbladet", którego aż 73 procent czytelników twierdzi, że Johaug stosowała doping świadomie, skomentował w czwartek, że jest zaskoczony silną i bardzo wiarygodną linią obrony Johaug. "W przypadku zawodnika, u którego znaleziono niedozwolone substancje, lecz stwierdzono, że nie miał zamiaru świadomie stosować ich jako doping następuje dyskwalifikacja w zakresie od 12 do 24 miesięcy. Linia obrony Johaug i jej adwokata opiera się jednak na całkowitym uniewinnieniu" - wyjaśnił "Aftonbladet". Gazeta sugeruje też zupełnie inne rozwiązanie i powołuje się na wyjaśnienia norweskiego prawnika sportowego Martina Gunnara Kjennera, obecnego na przesłuchaniu, który jeszcze w środę uważał, że dyskwalifikacja jest "bezdyskusyjna i konieczna". W czwartek po wyjaśnieniach Bjoergen i Bendiksena przyznał, że jest gotowy zmienić zdanie. "Po dzisiejszych przesłuchaniach bardzo możliwym staje się udowodnienie ze Therese Johaug jest całkowicie bez winy" - powiedział szwedzkim dziennikarzom. "W ten sposób możemy być świadkami sytuacji nieoczekiwanej i bezprecedensowej, kiedy Johaug zwolniona zostanie z zarzutów" skomentowała szwedzka gazeta.