"Narty miałam świetnie przygotowane, ale Therese Johaug była dziś po prostu szybsza. Cieszę się z drugiego miejsca. Odzyskałam plastron liderki Pucharu Świata, ale czeka mnie długa i trudna walka w pozostałych biegach, by utrzymać go do końca. Czuję się jednak dobrze i z niecierpliwością czekam na najbliższe zawody w Novym Mescie" - powiedziała na mecie podopieczna trenera Aleksandra Wierietielnego. W Czechach (11 lutego) narciarki będą rywalizować na 15 km ze startu wspólnego techniką klasyczną. To ostatni akord PŚ przed zmaganiami w Szklarskiej Porębie (17-18 lutego). W niedzielę Kowalczyk straciła do Johaug 26,9 s. Słabszy dzień miała Bjoergen, która na metę dotarła prawie minutę po zwyciężczyni. "Jestem usatysfakcjonowana z trzeciego miejsca. Dziewczyny były mocniejsze w stylu klasycznym i zdołały mi uciec. Później musiałam sobie radzić sama, a to nigdy nie jest łatwe. Straciłam prowadzenie w cyklu i jeśli mam realnie myśleć o zwycięstwie w tym sezonie, to we wszystkich pozostałych biegach będę musiała dać z siebie wszystko" - podkreśliła Bjoergen. Trzecia w klasyfikacji Johaug traci do Polki 442 pkt. Wydaje się mało prawdopodobne, by ta filigranowa narciarka włączyła się do walki o Kryształową Kulę, ale takimi występami jak niedzielny, może wprowadzić dodatkowe zamieszanie w rywalizacji między Kowalczyk i Bjoergen. "Zwycięstwo w takim towarzystwie sprawia mnóstwo radości. Jestem teraz w bardzo dobrej formie i czuję, że mam siłę atakować. Przy takich rywalkach, jak Marit i Justyna trzeba cały czas ciężko pracować i robić postępy" - przyznała 23-letnia zawodniczka. Do końca sezonu pozostało 11 zawodów. Większość będzie rozgrywana techniką klasyczną, którą preferuje Kowalczyk. W trzech ostatnich edycjach PŚ to ona triumfowała. Żadnej narciarce nie udało się jednak zdobyć Kryształowej Kuli cztery razy z rzędu