Sygnał, że Dominik Bury może w tym roku błysnąć, sam zawodnik wysłał tuż przed sezonem w zawodach FIS w Muonio. Tam był szósty w biegu na 15 km techniką dowolną. - Sezon zweryfikuje wszystko, ale mam nadzieję, że tym razem będzie to pozytywna weryfikacja. Wystarczająco dużo z siebie daję, by mieć takie poczucie - mówił wówczas. - Trenuję po to, by być najlepszym, ale muszę też akceptować to, co przyniosą starty. Mam nadzieję, że przez większość sezonu będę mógł się cieszyć z dobrych występów, choć mam też świadomość, że te gorsze wyniki też się pojawią - dodał. Początek sezonu zaliczył bez punktów w Pucharze Świata, choć teraz do klasyfikacji generalnej liczą się wyniki 50 najlepszych zawodników w każdej konkurencji. Nasz zawodnik notował jednak znacznie mniejsze starty niż w poprzednich sezonach. Od drugiej stacji PŚ - zawodów w Lillehammer - rozpoczęły się coraz lepsze występy zawodnika z Istebnej. Tam był 18. w starcie na 10 km "łyżwą". Żaden Polak nie był tak wysoko w Tour de Ski Celem na pierwszą część sezonu był jednak występ w Tour de Ski i temu Bury podporządkował treningi. Na końcu mógł cieszyć się z 23. miejsca w klasyfikacji generalnej tej prestiżowej imprezy. Nigdy wcześniej żaden Polak nie zajął tak wysokiej lokaty w Tour de Ski. Na "życiówkę" Burego złożyły się naprawdę świetne starty. Po raz pierwszy w karierze awansował on w Val Muestair do ćwierćfinału sprintu. Ten występ pokazał, że jest doskonale przygotowany do Tour de Ski. - Nie ukrywam, że to było zaskoczenie dla mnie, ale też spełnienie marzeń, bo chciałem chociaż raz w życiu wystąpić w ćwierćfinale sprintu w Pucharze Świata. To dało mi większy spokój, ale potwierdziło, że dobra praca nie poszła na marne - powiedział Bury w rozmowie z Interia Sport. Następnego dnia był 22. w biegu pościgowym na 10 km techniką klasyczną. Zaprocentowała praca, jaką wykonał nad tym stylem z trenerem kadry Lukasem Bauerem. W biegu interwałowym na tym samym dystansie w Oberstdorfie zaliczył jednak wpadkę. Tam - jak przyznał - źle dobrano narty i tym samym stracił szansę na jeszcze lepszy wynik w generalce Tour de Ski. Najlepszy występ Polaka od ponad 17 lat Bury zaliczył za to świetny finisz w Val di Fiemme. Najpierw był 20. w biegu masowym na 15 km "klasykiem", tracąc tylko 17,7 sek. do najszybszego na trasie znakomitego Norwega Johannesa Hoesflota Klaebo. Uzyskał 10,33 FIS-punktów, co jest jego zdecydowanie najlepszym wynikiem w karierze (im mniej FIS-punktów, tym lepiej - przyp. TK). Dzień później był 11. w biegu masowym na 10 km "łyżwą" pod Alpe Cermis. W tyle zostawił wielu znakomitych biegaczy. To jednocześnie był najlepszy występ polskiego biegacza w rywalizacji na dystansie od 2005 roku. W listopadzie tego roku piąte miejsce w Beitostoelen na 15 km "klasykiem" zajął Janusz Krężelok. - Wiedziałem, że na Tour de Ski może być dobrze, choć nie spodziewałem się tak wysokiej lokaty w biegu pod Alpe Cermis. Cieszę się z tego. Także z występu w "klasyku" w Val di Fiemmne. Tam mogłem mieć jeszcze lepszy wynik, ale Clement Parisse stanął mi na narcie, co spowodowało, że straciłem pozycję. Na tym straciłem trzy-cztery sekundy. W sumie jednak to było nieco ponad 17 sekund do zwycięzcy. Odkąd trenuję biegi, to nie pamiętam, żeby jakikolwiek Polak zameldował się na mecie z tak niewielką stratą - mówił Bury. Mamy zawodnika, który dotknął światowej czołówki Bez dwóch zdań dla męskich biegów narciarskich w naszym kraju to jest sukces. W końcu mamy zawodnika, który na dystansach może - jak równy z równym - walczyć z najlepszymi na świecie. Można nawet powiedzieć, że Bury już dotknął światowej czołówki. - To mój osobisty sukces, który mam nadzieję, że pomoże całym męskim biegom. Potrzebowaliśmy takiego przełamania. Dla mnie to kolejny przeskok w karierze, a przede mną jeszcze biegi, które mi pasują - przyznał 26-latek. Cel - mistrzostwa świata. Dominik Bury uwielbia te trasy Dla Burego głównym celem są mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Planicy (21 lutego - 6 marca). Z trasami w Słowenii Bury ma dobre wspomnienia. Tam wygrał w 2019 roku zawody Alpen Cup i z nadziejami na dobre wyniki jechał na MŚ w Seefeld. Wtedy jednak jego plany pokrzyżowała choroba. - Od kilku lat pozytywnie nastawiam się na MŚ w Planicy. Tam zawsze dobrze mi się biegało - mówił. W MŚ będzie czekał na swój ulubiony bieg, czyli indywidualny na 15 km "łyżwą". - Przed tą imprezą dostałem kopa. Z wyników na Tour de Ski cieszył się trener, ale to też ważne dla naszych serwismenów, bo dali z siebie dużo, za co jestem im wdzięczny - powiedział Bury. Byli trenerzy Burego chwalą zawodnika Przed laty startował w kadrze młodzieżowej prowadzonej przez Janusza Krężeloka. Z trenerem tym zetknął się też w seniorskiej reprezentacji. 48-latek zapytany o to, jaką osobą jest Bury, odparł: - Dominik ma tę zaletę, że jego organizm bardzo szybko się regeneruje. Bardzo dobrze toleruje mleczan. To jest typowy dystansowiec, choć zaskoczył mnie nieco ćwierćfinałem w sprincie w Val Muestair. Krężelok aktualnie jest wykładowcą na katowickiej AWF. Jest także trenerem w AZS AWF Katowice. Od pewnego czasu zajmuje go praca w pracowni projektowej. Aktualnie jest na studiach inżynierskich z budownictwa. W klubie, a potem w kadrze narodowej, wiele czasu Bury spędził pod okiem trenera Tadeusza Krężeloka. - Dominika zawsze było stać na takie bieganie. W okolicy ludzie są dumni z jego startów. Mam nadzieję, że w tym sezonie to nie koniec jego dobrych występów, bo przed nim mistrzostwa świata w Planicy, a tam uwielbia biegać - zauważył Tadeusz Krężelok, który przez sześć lat prowadził Burego w MKS Istebna. Szkoleniowiec ten, dla dobra braci Bury - Dominika i Kamila - nie przyjął od Lukasa Bauera propozycji bycia jego asystentem. Wiedząc, że obaj zawodnicy mają do niego wielki sentyment, wolał się odsunąć nieco na boczny tor. Wszystko po to, by nie przeszkadzać im w rozwoju. Tym bardziej że obaj od dziecka zapatrzeni byli w Czecha, bo ten osiągał niesamowite wyniki. Poszukiwania śniegu Po Tour de Ski nasi biegacze wrócili do domów. Pierwotnie w kraju mieli przygotowywać się do kolejnych występów w PŚ, ale aura nie jest łaskawa. Zanosi się zatem na to, że niebawem znowu ruszą w świat w poszukiwaniu śniegu. Jeżeli pogoda nie sprawi psikusa, to kolejnym startem Burego będą zawody PŚ w Les Rousses (27-29 stycznia). Bury zapytany o to, jak ocenia zmiany dotyczące zrównania dystansów kobiet i mężczyzn w Pucharze Świata, odparł: - Uważam, że nie ma w tym żadnego aspektu sportowego, a - moim zdaniem - śmieszna decyzja miała jedynie podłoże ideologiczne.