24 lutego 2022 roku wojska rosyjskie na rozkaz Władimira Putina wkroczyły na teren Ukrainy i rozpoczęły trwającą do tej pory inwazję zbrojną. Działania agresora, jak się szybko okazało, odcisnęły piętno nie tylko na światowej polityce i gospodarce, ale również m.in. w świecie sportu. Większość międzynarodowych federacji zgodnie postanowiła bowiem nałożyć sankcje na sportowców w Rosji oraz popierającej Putina Białorusi i wykluczyć ich z występów za granicą. Nieobecność Rosjan w rywalizacji w szczególności odczuły biegi narciarskie. W ostatnich latach bowiem najwięcej emocji kibicom zapewniały batalie pomiędzy rosyjskimi a norweskimi biegaczami, którzy nieustannie wymieniali się miejscami na podium. W ostatnim sezonie Pucharu Świata natomiast sympatycy sportów zimowych nie mogli oglądać pasjonujących walk o miejsca na podium pomiędzy poszczególnymi nacjami. Choć w pojedynczych zawodach na podium stawali także m.in. reprezentanci Włoch, Szwecji i Francji, to jednak Norwegowie praktycznie nie schodzili z podium. FIS namieszała kibicom w głowach, narciarze mają powody do zadowolenia Norwegowie nie mają motywacji przed nadchodzącym sezonem. Brakuje im... rywalizacji z Rosjanami Jak się okazuje, dominacja ta wcale nie jest powodem do zadowolenia. Norweski biegacz narciarski, Emil Iversen, w rozmowie z rodzimymi mediami przyznał, że zakaz występów na arenach międzynarodowych nałożonych na Rosjan odbiera mu chęć rywalizacji na światowym poziomie. "Nie muszę chyba nikomu mówić, że znalezienie motywacji jest w takiej sytuacji bardzo trudne" - oznajmił dziennikarzom portalu "Nettavisen". 32-latek zdaje sobie sprawę z tego, że z podobnymi problemami zmagają się także ich rywale. Twierdzi on, że rosyjskie biegi narciarskie mogą wkrótce stanąć przed ogromnym problemem, jeśli sytuacja polityczna pomiędzy Rosją a Ukrainą nie ulegnie zmianie w najbliższych latach. Podobnego zdania jest także kolega Iversena z reprezentacji, Erik Valnes. Dla niego także brak Rosjan na międzynarodowych zawodach równoznaczny jest z brakiem motywacji. "To moja modlitwa do niego, do Putina, żeby po prostu zakończył wojnę. (...) Jestem pewien, że w dniu, w którym wrócą na areny międzynarodowe, szybko znajdą się na szczycie. Jeżeli Bolszunow pojedzie na mistrzostwa świata za dwa lata, to będzie w czołówce" - stwierdził. Przypomnijmy, że już w ten weekend, a więc w dniach 24-26 listopada, odbędzie się inauguracja Pucharu Świata w biegach narciarskich. Panowie, podobnie jak skoczkowie narciarscy, rywalizować będą wówczas w fińskiej Ruce. Groźny incydent mistrza olimpijskiego. Podczas treningu zaatakowały go psy