"To był piękny i moim zdaniem bezbłędny technicznie oraz taktycznie bieg, stąd w pełni zasłużony medal. Sylwia pobiegła +z drygiem+, była pewna swoich dzisiejszych możliwości, natomiast Justyna miała jeden moment zawahania i to troszkę wybiło ją z rytmu. W sumie jednak obie pokazały klasę" - oceniła. Uczestniczka igrzysk w Cortina d'Ampezzo, gdzie razem z Józefą Czerniawską i Zofią Krzeptowską-Gąsienicą-Bukową zajęła miejsce w sztafecie 3 x 5 km, dodała, że podium Polek tym bardziej cieszy, ponieważ jej zdaniem sprinterski bieg drużynowy jest ciężką konkurencją. "Wymaga dużo siły, szybkości i błyskawicznej regeneracji organizmu. Trzeba przecież pokonać 4 x 1200 m zarówno w eliminacjach, jak i finałach, mając pomiędzy biegami jedynie około trzech minut przerwy na złapanie oddechu. Do tego, żeby walczyć o podium należy być świetnym technicznie i taktycznie. Naszym dziewczynom to się udało i zafundowały nam wspaniałe, emocjonujące widowisko" - podkreśliła. Zapytana o kolejne szanse medalowe obu zawodniczek, powiedziała: "Kowalczyk na pewno odzyskała dziś pewność siebie, ale patrząc na dotychczasowe starty w sezonie można zastanawiać się czy jej organizm da radę być cały czas na najwyższych obrotach. Jaśkowiec natomiast zrobiła wprawdzie ogromne postępy trenując z Justyną pod okiem Aleksandra Wierietielnego, ale według mnie to jeszcze za mało na medal indywidualny. Z drugiej strony w sporcie bywa różnie". Niedzielny bieg drużynowy wygrały Norweżki Maiken Caspersen Falla i Ingvild Flugstad Oestberg przed Szwedkami Stiną Nilsson i Idą Ingemarsdotter.