Tłumy kibiców w Falun nie są niczym nowym. Najlepszych narciarzy to niewielkie miasteczko gości już po raz czwarty. W 1954 roku, mimo bardzo niskich temperatur, zawody obejrzało ponad 100 tys. kibiców. Co więcej taki wynik udało się osiągnąć, choć wówczas medale rozdawano w zaledwie ośmiu, a nie, jak dziś, 21 konkurencjach. Sam konkurs skoków obserwowało 50 tys. ludzi. W 1974 roku mistrzostwa w kompleksie sportowym Lugnet obejrzało na żywo 160 tys. kibiców, a w 1993 było ich 140 tys. Na trybunach oprócz szwedzkich flag jest mnóstwo norweskich. Takiej frekwencji nie udałoby się osiągnąć, gdyby nie uwielbienie do narciarstwa zachodnich sąsiadów. Symbolem determinacji Norwegów stało się pewne małżeństwo z Harstad, miejscowości leżącej za kołem podbiegunowym i oddalonej od Falun o ponad 1400 km. "Przyjechaliśmy tu już we wrześniu, by zaparkować naszego kampera w dogodnym miejscu, blisko areny" - przyznała Hanna-Mari Anthonsen, która wraz z mężem Paulem-Arnem i ich psem do Falun wrócili tydzień temu. Kupili bilety na wszystkie konkurencje trwających 12 dni mistrzostw. Już od kilku dni nie ma wejściówek na sobotnie zmagania. Wówczas odbędą się biegi łączone kobiet i mężczyzn oraz konkurs skoków mężczyzn na obiekcie normalnym. Wychodząc naprzeciw zainteresowaniu, organizatorzy planują transmisję na wielkim ekranie w centrum miasteczka.