"Biało-Czerwone" zajęły 13. miejsce, czyli nieco poniżej oczekiwać. Celowały bowiem między ósmą a dwunastą pozycję. Biegnąca na trzeciej zmianie Marcisz nie może mieć jednak sobie nic do zarzucenia. Szybsze od niej były tylko: Szwedka Charlotte Kalla, Norweżka Astrid Uhrenholdt Jacobsen i Amerykanka Rosie Brennan. "Jestem bardzo zadowolona ze swojego biegu. Bardzo lubię ten dystans i technikę łyżwową" - powiedziała Marcisz. W styczniu na mistrzostwach świata juniorów zajmowała czwarte i piąte miejsce. W seniorskiej imprezie tej rangi debiutuje. Starty na dystansach w Seefeld zaczęła od 27. pozycji w biegu łączonym na 15 km. W czołowej "30" w swoim debiucie na MŚ nie udało się uplasować nawet Justynie Kowalczyk. Później Marcisz była 35. na 10 km techniką klasyczną i wówczas wydawała się rozczarowana. "Byłam przygnębiona. Uważałam, że to było troszkę za mało. Teraz patrzę już na to inaczej, bo rok temu takiego miejsca nie zajęłam nawet na mistrzostwach świata juniorów" - przyznała. Przed sezonem 2018/19 kobiecą kadrę objął trener Aleksander Wierietielny, a jego asystentką została Kowalczyk. Młode podopieczne szybko zaczęły robić postępy. "Latem miałam kilka chwil zwątpienia, ale teraz pakuję się w to wszystko na całego. Jestem zmobilizowana do dalszej pracy. Oswoiłam się, że czeka mnie kolejny ciężki okres przygotowawczy, ale już się nie mogę go doczekać" - zdradziła. Na razie Marcisz będzie jednak miała przerwę w startach, bo w maju czeka ją matura. "Niech się uczy dziewczyna. To najważniejsze, bo kiedyś sport się skończy, a później trzeba jakoś żyć" - podkreśliła Kowalczyk, która nie kryła zadowolenia z postawy młodszej koleżanki. "Było pewne, że powalczy na swojej zmianie. Iza zrobiła po prostu fantastyczną robotę" - oceniła krótko. Kowalczyk również była częścią sztafety. Pobiegła na drugiej zmianie techniką klasyczną i miała na niej piąty rezultat. Od początku sezonu podkreślała, że nie jest już zawodową narciarką, a jedynie chce pomóc drużynie. Na razie 36-latka nie wyklucza kolejnych takich startów. "Potrzebujemy trochę czasu, aby wytrenować cztery dziewczyny na takim poziomie jak Iza. Mam nadzieję, że będę na tyle skuteczną asystentką trenera Wierietielnego, że dziewczyny mnie wygryzą ze składu" - powiedziała. W czwartek triumfowały Szwedki, przed Norweżkami i Rosjankami. Norweżki złota MŚ w sztafecie nie wywalczyły po raz pierwszy od 2009 roku. Z Seefeld - Wojciech Kruk-Pielesiak