"Jest historyczne, ponieważ nigdy wcześniej Norwegia nie zdobyła wszystkich złotych medali w kobiecych biegach narciarskich podczas mistrzostw świata. Na sześć konkurencji Norweżki wygrały wszystkie, a Bjoergen udowodniła, że jest prawdziwą i jedyną królową nart" - skomentował kanał norweskiej telewizji NRK. "Nawet pod nieobecność największej faworytki, zdyskwalifikowanej na 13 miesięcy za doping Therese Johaug norweskie biegaczki totalnie zdominowały te MŚ" - ocenił kanał TV2. Dla Bjoergen był to 18. złoty medal mistrzostw świata w karierze. "Biorąc pod uwagę, że ma jeszcze w domu w swojej szafce pięć srebrnych i trzy brązowe oraz dziesięć medali olimpijskich, w tym sześć złotych, to chyba nigdy w przyszłości już nie pojawi się zawodniczka tej klasy w tej dyscyplinie" - skomentował dziennik "Verdens Gang". Gazeta napisała o weterance i starszej pani Bjoergen, że "za dwa tygodnie skończy 37 lat i po przerwie macierzyńskiej oraz kilkumiesięcznej walce z kontuzjami biodra i miednicy byli tacy, którzy wątpili w jej powrót do wielkiego sportu, lecz jak widać sprawia wrażenie wciąż nienasyconej. Teraz chyba nikt już nie ma wątpliwości, że za 342 dni pojawi się na otwarciu zimowych igrzysk olimpijskich w Pyeonchangu i to w roli głównej". Norweżki zajęły w sobotę cztery pierwsze miejsca, ale zdaniem szwedzkich mediów norweskie podium nie było takie oczywiste, ponieważ w walce o medal i to złoty liczyła się prawie do końca Szwedka Charlotte Kalla. Dziennik "Aftonbladet" ocenił, że na ostatnim podbiegu, kiedy biegaczki zajmowały już pozycje do ostatecznej rozgrywki "wyjątkowo silna tego dnia Kalla" złamała kijek po nadepnięciu Heidi Weng i jej szanse zostały "w oka mgnieniu pogrzebane". "Expressen" stwierdził dosadnie, że był to "norweski sabotaż", ponieważ Weng "zrobiła to już raz wcześniej podczas biegu, lecz wtedy nie udało się jej złamać kijka Kalli". Szwedzka telewizja SVT po biegu wielokrotnie powtarzała to "fatalne" ujęcie i jej komentator, jeden z najbardziej znanych szwedzkich dziennikarzy sportowych, Anders Blomqvist stwierdził "bez żadnych wątpliwości", że gdyby nie feralny kijek, to walka o złoto rozegrałby się pomiędzy Bjoergen i Kallą, a Weng "chociaż najprawdopodobniej przypadkiem, to bezlitośnie zabiła tą możliwość". "Byliśmy świadkami miażdżącej norweskiej dominacji, a nieprawdopodobnie silna Bjoergen zdobywając swoje czwarte złoto w tych mistrzostwach tylko potwierdziła, że od lat prowadzi medalową hurtownię i że swojej działalności jeszcze nie zakończyła" - skomentowała fińska telewizja YLE.