Komentatorzy szwedzkiej telewizji SVT ocenili, że była to "samotna walka Justyny Kowalczyk z niezwykle silnym norweskim kwartetem". "Polka utrzymywała się bardzo długo w czołowej grupie, lecz kiedy Norweżki jeszcze podkręciły tempo, którego, jak się wydawało, nie można było zwiększyć, zaczęła pozostawać w tyle. Finisz biegu był wielkim pokazem niesłychanej wręcz norweskiej dominacji" - podsumował dziennikarz SVT. "Bezdyskusyjne zwycięstwo i 10. złoty medal MŚ dla Marit Bjoergen. Wielki szlem Norwegii. Nasze dziewczyny i Kowalczyk narzuciły niesamowite tempo w drugiej połowie biegu, którego pod koniec Polka już nie wytrzymała" - skomentował dziennik "Verdens Gang". Kanał NRK skomentował, że sobotni bieg był wielką lekcją biegów narciarskich: "To były mistrzostwa Norwegii z udziałem Polski". Zdaniem dziennika "Dagbladet" cztery pierwsze miejsca to "nieoczekiwany" i "nieprawdopodobny" triumf Norwegii, która jeszcze nigdy nie miała tak wyrównanej reprezentacji kobiecej. Premier Norwegii Jens Stoltenberg był na trybunach w Val di Fiemme. "Przyjechałem do Włoch tylko na jeden dzień, ale jaki. Liczyłem po cichu na złoty medal, a otrzymałem całe podium. Ten triumf świadczy o pozycji sportu masowego, jakim są biegi narciarskie w naszym kraju. Jest naturalne, że z tysięcy, które je uprawiają, wyłaniają się gwiazdy" - powiedział. "To, że Norwegia jest nacją narciarską, wiedzieliśmy od dawna, ale oglądanie aż cztery Norweżek na pierwszych miejscach było niesamowite i porażające. Musimy przyznać, że te MŚ z liczbą medali w konkurencjach kobiecych i męskich stają się norweską sensacją" - skomentował szwedzki dziennik "Expressen". "Aftonbladet" otwarcie pogratulował Norwegii, co w Szwecji rzadko się zdarza: "Liczyliśmy na nasze medale, lecz na razie otrzymujemy wielkie norweskie party. Norweżki dominują, a Bjoergen sprawia wrażenie, że pochodzi z innej planety. W pewnym momencie było nam szkoda Justyny Kowalczyk, która musiała samotnie walczyć z czterema silnymi Norweżkami".