Bjoergen, która dzień wcześniej wygrała bieg na 10 kilometrów techniką dowolną oceniła, że jej plan na tegoroczną część PŚ został wykonany lepiej niż myślała i teraz oczekuje na Tour de Ski (3-11 stycznia), którego jeszcze nigdy nie wygrała w swojej karierze. "Zwycięstwa w weekend były pięknym prezentem na święta Bożego Narodzenia. Teraz już pewna dobrej formy psychicznie szykuje się na TdS" - powiedziała Norweżka w rozmowie z dziennikarzami kanału telewizji NRK transmitującego zawody. "Świąteczny prezent Bjoergen to 70. zwycięstwo w karierze, zdecydowane prowadzanie w klasyfikacji generalnej PŚ, aż o 321 punktów nad Therese Johaug i 112 tysięcy franków szwajcarskich premii" - wymieniała NRK. Suma ta odpowiada dwukrotnej rocznej średniej krajowej pensji w Norwegii. Dziennik "Verdens Gang" zwrócił jednak uwagę na rosnącą siłę Szwedek i podkreślił, że Bjoergen dostała się do finału tylko dzięki fotokomórce w półfinale i kosztem Maiken Caspersen Falli. "W półfinale źle wszystko wyglądało, lecz miałam dużo szczęścia i awansowałam o cienki włos" - przyznała Bjoergen. Szwedzkie media z kolei oceniają drugie miejsce Stiny Nilsson jako "złamanie norweskiej dominacji" i "zbliżający się czas porachunków". Dziennik "Expressen" skomentował, że "Bjoergen co prawda wygrała, lecz już nie tak zdecydowanie, a podium nie było już wytapetowane norweskimi kombinezonami". Zdaniem innych szwedzkich mediów, szczególnie frustrujące dla Norwegii musiało być zwycięstwo Włocha Federico Pellegriniego i dopiero trzecie miejsce Norwega Finna Hagena Krogha.