Komentarze są podobne w swojej wymowie. Kowalczyk "zmiażdżyła", "wykończyła" i "rozbiła na drobne kawałki" swoją norweską rywalkę. "Pościg Bjoergen był imponujący, lecz tylko do momentu, kiedy okazał się niemożliwy, ponieważ okazało się, że skala siły Kowalczyk nie kończy się na wskaźniku - morderczy. W najbardziej stromym miejscu tego potwornego wzgórza Kowalczyk zaatakowała, nagle zwiększając tempo tego już i tak wyczerpującego marszu pod górę. Jej uderzenie okazało się bezlitosne i zbyt silne dla Bjoergen. Razem z plecami Polki odjechały jej nadzieje na zwycięstwo w Tour de Ski" - ocenili komentatorzy telewizji NRK. "Norweska królowa narciarstwa biegowego w decydującym momencie nie dała rady odeprzeć ataku swojej najgroźniejszej rywalki, która rozbijając ją na drobne kawałki wygrała TdS po raz trzeci z rzędu" - podkreślił dziennik internetowy "Nettavisen". W ocenie dziennika "Aftenposten" Bjoergen trzymała się jak przyklejona pleców Kowalczyk i pojedynek wydawał się wyrównany. Kiedy jednak Polka nagle włączyła swój młynek, to jego obrotów przekładnia Bjoergen już nie wytrzymała". Dziennik "Dagbladet" stwierdził: "Justyna Kowalczyk wdrapywała się pod górę na przełożeniu, którego brakowało w skrzyni biegów Bjoergen. Kiedy polska maszyna nagle przyspieszyła, nasza biegaczka jakby zaparkowała w miejscu". Zdaniem dziennika "Verdens Gang" Bjoergen była bez żadnych szans w decydującej walce z Kowalczyk. "Nasza biegaczka wyraźnie próbowała utrzymać bardzo silne tempo Polki, lecz kiedy ta nieoczekiwanie jeszcze je wzmocniła, nie dała już rady". Jak zauważył "Dagbladet", symptomatyczny był obrazek ilustrujący ocieplenie relacji między obydwoma zawodniczkami. "Widzieliśmy to na mecie, kiedy Bjoergen obejmowała Kowalczyk, a na konferencji prasowej biegaczki ze sobą żartowały. Widać, że Bjoergen zaakceptowała fakt przegranej w rywalizacji z silniejszą rywalką. Pytaniem jednak pozostaje, jak długo potrwa to zawieszenie broni".