Wszystko po to, by zdążyć jeszcze przetestować trasę biegu na 16 km techniką dowolną, bo znana jest ona tylko ...Włochom. W środę na godz. 15.30 zaplanowano tam piąty etap Tour de Ski. "Musieliśmy wyruszyć tak wcześnie, bo chcę koniecznie zobaczyć trasę przygotowaną przez gospodarzy. Nie lubię startować, gdy biegnę i nie wiem, co mnie za chwilę czeka. Chcę przynajmniej raz, a może nawet dwa, przebiec te 16 km, wtedy będę czuła się znacznie pewniej" - powiedziała zajmująca drugie miejsce w klasyfikacji TdS Polka. Zawodniczka AZS AWF Katowice uważa, że rywalizacja między dwoma miejscowościami Cortina d'Ampezzo i Dobiacco jest największą niewiadomą w całym tegorocznym cyklu TdS. "Nikt, oprócz Włochów, nie zna tej trasy i nie biegał jeszcze na niej. Trudno więc mówić o tym, kto może być groźny. Dla mnie faworytką jest Norweżka Kristin Stoermer Steira, a później? Wszystko może się wydarzyć" - skomentowała. Poniedziałkowa rywalizacja na dystansach sprinterskich w Pradze potwierdziła, że podopieczna Aleksandra Wierietielnego nie lubi tras płaskich. Zajęła 19. miejsce i straciła pozycję liderki na rzecz Finki Aino-Kaisy Saarinen. "Mimo wszystko jestem zadowolona ze swojego występu. Nie od dzisiaj wiadomo, że nie jestem specjalistką od sprintu. Zazwyczaj unikam takich startów, ale tutaj zostałam do niego zmuszona. Wystąpiłam i najważniejsze, że dobiegłam" - oceniła. W Tour de Ski pozostały cztery etapy - wszystkie na włoskich trasach, i co ważne dla Kowalczyk - bez sprintu. W środę, po dniu wolnym, zawodniczki będą rywalizować w biegu na dochodzenie na 16 km techniką klasyczną.