"Zupełnie dobrze dałem sobie radę w pierwszym skoku, mimo trudnych warunków atmosferycznych. W drugim poprawiły się, ja także. Teraz jedziemy do Ramsau na dwa dni treningu. Potem ruszamy do domu świętować Boże Narodzenie. Już cieszę się na spotkanie z najbliższymi" - powiedział Polak po niedzielnym konkursie. Zakopiańczyk w pierwszym skoku uzyskał odległość 129, a w drugim poprawił się o osiem metrów. Przegrał tylko z liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Austriakiem Andreasem Koflerem. "Kamil zaczął wreszcie realizować to, co powinien. Miał zwęzić narty i ułożyć odpowiednio stopy. Od razu dało to odległość o cztery, pięć metrów lepszą i automatycznie przełożyło się na dobry wynik" - powiedział Zbigniew Klimowski, asystent trenera kadry narodowej w skokach Łukasza Kruczka. Kofler cieszył się po konkursie z umocnienia na pozycji lidera PŚ. "Jest zawsze wielką radością stanąć na najwyższym stopniu podium, zwłaszcza tu w Engelbergu. Jestem w znakomitym humorze po ostatnich występach. Żółta koszulka lidera nie jest dla mnie żadnym obciążeniem psychicznym. Daje mi wręcz dodatkową motywację. Wiem co mam robić" - powiedział Austriak.