Nasza dwukrotna mistrzyni olimpijska pogodziła się z upływającym czasem i po igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu ogłosiła stopniowe wycofywanie się z wielkiego sportu, kończąc rywalizację w elicie kobiet w Pucharze Świata. Kowalczyk została asystentką głównego trenera kadry narodowej Aleksandra Wierietielnego, ale całkowicie nie porzuciła startów, rywalizując w zawodach niższej rangi. Jednocześnie nasza najbardziej utytułowana narciarka w historii zadeklarowała, że nie wyklucza występu w mistrzostwach świata, gdyby okazało się, że będzie potrzebna sztafecie. Minęły miesiące i nastawienie naszej zawodniczki uległo wyraźnej zmianie w kontekście czempionatu w austriackim Seefeld, które odbędą się w dniach 20 lutego - 3 marca. 35-latka z Kasiny Wielkiej opublikowała zdjęcie w mediach społecznościowych, przedstawiające wizualizację biegu indywidualnego na jej koronnym dystansie 10 km klasykiem. - Co ja mam z tym fantem zrobić? - postawiła pytanie Kowalczyk, dodając na Instagramie hasztagi o treści "biec albo nie biec", "znak zapytania" i "wahanie", które niewątpliwie świadczą o tym, że nasza multimedalistka ma ochotę niespodziewanie powalczyć o dziewiąty medal mistrzostw świata. Na razie nie wiadomo, jaka zapadnie decyzja, ale pewne jest, że Kowalczyk ma bardzo miłe wspomnienia z Seefeld, co zresztą sama przypomniała. Otóż w 2005 roku została w Tyrolu po raz pierwszy akademicką mistrzynią świata. Art