Przed tygodniem Polka odebrała zasłużony laur w postaci okolicznościowego wieńca, wyprzedzając Japonkę Masako Ishidę o 54,8 s. Tym samym Kowalczyk wzbogaciła się o drugie zwycięstwo w tym sezonie Visma Ski Classics, a czwarte w historii swoich startów, ale na tym nie zamierza poprzestać. Przed multimedalistką olimpijską i mistrzostw świata szansa na jeszcze jeden skalp, czyli zwycięstwo w jutrzejszym maratonie w Yllaes-Levi. Nasza zawodniczka będzie jedną z głównych faworytek do wygranej. Dodatkową mobilizację na świetny start wyzwala w Kowalczyk perspektywa odpoczynku, który rozpocznie się w sobotę od południa. Świadczy o tym wiadomość zamieszczona na portalu społecznościowym: "ostatnie testowanie nartków w tym sezonie, a od jutra od południa...wiosna" oraz roześmiana od ucha do ucha twarz narciarki. Głośnym echem odbiła się wieść o warunkach, w jakich została zakwaterowana polska "królowa nart". "Często zazdrościcie mi widoków! Dzisiaj cały dzień są/będą takie. Nikt nie mówił, że będzie lekko" - zaznaczyła dwa dni temu Kowalczyk i nie przesadziła ani o jotę. O wątpliwym "komforcie" z zajmowania niewielkiego pokoiku na poddaszu można powiedzieć wiele. Tyle że ciasną klitkę najlepiej zilustruje fotografia, udostępniona przez naszą biegaczkę na widok swoich kibiców. Jeden z użytkowników Facebooka nie wytrzymał i zadał Kowalczyk fundamentalne pytanie: Justyna, dlaczego tak się katujesz? Trenuj ciężko jak mistrz i odpoczywaj jak mistrz - skwitował.Odpowiedź podopiecznej trenera Aleksandra Wierietielnego była bardzo wymowna. "Widzi pan, biegi narciarskie to taki sport, w którym czasem trzeba spać na podłodze, bo w promieniu 100 km nie ma hotelu. Czasem w schronisku, czasem w dobrym hotelu. Nie. Nie chcę żadnych gwiazdek. Chcę być z moją drużyną. Chcę być blisko tras narciarskich. Chcę być normalnym człowiekiem. Pozdrawiam" - odpisała. AG