"Na wstępie błagalnie... Tych z Was, którzy są w Zakopanem, bardzo proszę: nie spacerujcie, nie jeździjcie na niczym po COSowskiej ścieżce nartorolkowej. Ona jest dla nartorolkarzy! Jest wiele piękniejszych deptaków. Serio" - zaczyna swój wpis nasza mistrzyni biegów narciarskich."A my w tych swoich dziwacznych ustrojstwach żadnych hamulców nie mamy. To nie tak jak na nartach, że się zapługuje, wejdzie ślizgiem, itd." - opowiada pani Justyna.Według naszej biegaczki, "jedynym ratunkiem jest sus w las, czasem przy prędkości 50-60 km/h. Jak ja dziś, żeby tylko z jakimś dzieciaczkiem, spacerującym i nie reagującym na głośne krzyki, się nie zderzyć". "Ostatni raz spotkanie z asfaltem miałam z siedem lat temu w Raubiczach. No ale tam jest się gdzie wywrócić. Na zakopiańskiej oślej łączce trzeba się o to naprawdę postarać... Śpieszę napomknąć, że ściółka dobrze nawilżona, mięciutka i nawet smaczna ;) Trochę podrapana i obita z krzaków wyszłam, trochę zła, ale z ulgą. Nic się nikomu nie stało. Tym razem... A przecież są znaki zakazujące spacerów..."Dołączamy do apelu naszej mistrzyni - nie spacerujcie tam, gdzie nie wolno!