Nasza gwiazda biegów narciarskich już przebywa w Finlandii, gdzie rywalizację rozpocznie w niedzielę od sztafety sprinterskiej stylem klasycznym wraz z Eweliną Marcisz. Na zakończenie (2 marca) weźmie udział w sztafecie 4x5 km, ale bez wątpienia jej najważniejszym startem będzie bieg na 10 km "klasykiem". Podczas próby generalnej przed mistrzostwami świata, która odbyła się w Otepaeae, Justyna Kowalczyk zajęła na tym dystansie dopiero piąte miejsce. W Estonii pewne zwycięstwo odniosła Marit Bjoergen, główna kandydatka do złota w Lahti. Nasza biegaczka z Kasiny Wielkiej nie rozdziera szat, bo uważa, że jej dyspozycja będzie zwyżkowała. - Przyjechałam do Finlandii z bardzo dobrymi wrażeniami. W Lahti już byłam na początku stycznia, więc tak jakby wiem już wszystko. Teraz każdy dzień będzie działał na moją korzyść Po prawie miesięcznym pobycie na Krasnej Polanie w górach, mój organizm powinien reagować coraz lepiej - uspakaja Kowalczyk w rozmowie z reporterem TVP Sport. - W Otepaeae miałam najgorsze dni po zejściu z gór, więc jestem pełna optymizmu, że w Lahti nie odetnie mi prądu na ostatnim kilometrze - dodała. Porażka z Bjoergen i trzema innymi rywalkami podczas próby generalnej, ze stratą do Norweżki wynoszącą 1.19,7 min, nie spędza snu z powiek utytułowanej Polce. - To było długie 10 km, które biegłam 31 minut. Dla porównania tę samą trasę, którą będziemy pokonywać za kilka dni, podczas zawodów na początku stycznia przebiegłam w niecałe 26 minut. To w końcu pięć minut różnicy. Dlatego tym, że ostatni kilometr w Otepaeae był tak słaby w moim wykonaniu, jakoś bardzo się nie przejmuję, bo mam w zapasie kilka minut - zapewniła narciarska w rozmowie z telewizją publiczną. Najbardziej wymowne słowa sportsmenka wypowiedziała, gdy oceniła swoją obecną dyspozycję przed mistrzostwami świata. - Czuję najlepszą wersję Justyny od czasu choroby, więc jestem naprawdę bardzo optymistycznie nastawiona do tego, co będzie się działo w Lahti. Choć nie mam ochoty nawet myśleć o tym, żeby cokolwiek przewidywać lub wróżyć z fusów. Na to, co się zdarzy, wpływ mają smarowanie, dyspozycja dnia oraz pogoda - stwierdziła Kowalczyk. Zdaniem naszej gwiazdy, trasa do "klasyku" w Lahti zalicza się do kategorii bardzo ciężkich, ale różni się od tej w Estonii. - W Otepaeae na pięciu kilometrach są trzy długie podbiegi, trzy długie zjazdy i malutki stadion. A tutaj podbiegi są długie, zdecydowanie bardziej strome, ale przerywane krótkimi zjazdami, takimi na 7-11 sekund. Reasumując, uważam że trasa w Lahti jest w tej chwili lepsza - podsumowała dwukrotna mistrzyni olimpijska. AG