Johaug jest zawieszona za stosowanie sterydów, które miały znajdować się w maści na poparzenia słoneczne. Stężenie sterydu w jej organizmie wynosiło 13 nanogramów na milimetr. Przesłuchano już pierwszych świadków, w tym zawieszoną biegaczkę narciarską. Norweżka kolejny raz zapewniała o swojej niewinności, tłumacząc, że zabroniona substancja znalazła się w jej organizmie przez niedopatrzenie lekarza kadry. - Dla mnie ta sytuacja jest absurdalna. Siedzę tutaj zamiast startować w zawodach z koleżankami z drużyny - mówiła Johaug i powołała się też na przykład Justyny Kowalczyk. Norweżka podkreślała, że w przeszłości zdarzały się sytuacje, iż sportowcy mogli liczyć na złagodzenie kary, w przypadku gdy zabronione substancje znalazły się w ich organizmie bez ich wiedzy. Sytuacja z dopingiem u Kowalczyk miała miejsce w 2005 roku przed igrzyskami w Turynie. U Polki wykryto deksametazon. Kowalczyk leczyła się wówczas na zapalenie ścięgna Achillesa. Zakazana substancja była składnikiem leku, który wzięła reprezentantka Polski. Justyna Kowalczyk początkowo była zawieszona na dwa lata, ale po wysłuchaniu jej wyjaśnień, złagodzono karę do pół roku. Norweska Komisja Antydopingowa "Antydoping Norge" zawiesiła Therese Johaug i zaproponowała karę 14 miesięcy dyskwalifikacji. Teraz biegaczkę przesłuchuje Norweska Konfederacja Sportu(NIF), która do trzech tygodni podejmie decyzję o karze.