Dziesięciokilometrową trasę Wenezuelczyk Bernardo Baena pokonał w czasie prawie 45 minut i zajął ostatnie, 47. miejsce. Najlepszym zawodnikom PŚ pokonanie takiego dystansu zajęłoby ok. 20 minut mniej. Bernardo był bardzo dumny z występu brata, Cesara, który zawody ukończył dwie lokaty wyżej. Rodzeństwo rozdzielił, najstarszy na starcie, 43-letni Irlandczyk Rory Morrish. - W naszym kraju nigdy nie ma śniegu, nigdy. Podstawą są dla nas ćwiczenia na rowerze oraz na siłowni. Szczerze mówiąc to i tak uważamy się za szczęściarzy, bo mamy rodzinę w Szwecji. Każdego roku przyjeżdżamy do nich na dwa miesiące i wtedy trenujemy na śniegu - powiedział Bernardo Baena. W środę swoich sił próbowali także Irańczycy oraz pierwszy kenijski uczestnik zimowych igrzysk Philip Boyt. 39-letni narciarz wywołał prawdziwą sensację podczas olimpiady w Nagano w 1998 roku. Bliski był także występu w Vancouver, ale w wywalczeniu kwalifikacji przeszkodziła mu choroba. Zapowiedział, że start w Oslo był ostatnim w jego karierze - zajął 42. miejsce. O medale powalczy jedynie najlepsza dziesiątka eliminacji. W tym gronie znaleźli się m.in. dwaj Australijczycy, Nowozelandczyk i Turek. W rywalizacji pań przebić udało się m.in. dwóm Brazylijkom. Z Oslo Wojciech Kruk-Pielesiak