Problemy Jessie Diggins rozpoczęły się na kilka kilometrów przed metą. Jedna z zawodniczek wjechała w Amerykankę, wytrącając z jej ręki kij. Jakby tego było mało, wraz z rękawiczką. Dodatkowo kijek uderzył Diggins w twarz. Amerykanka szybko dostała nowy kij, ale - mimo ogromnego mrozu - nie miała rękawiczki. Walczyła jednak zaciekle o miejsce na podium i ostatecznie dobiegła druga. Zaraz za Szwedką Moą Ilar. Za metą padła jednak bezwładnie. Nagła zmiana warunków w Ruce. Ścisnął mróz Zakrwawiona twarz Jessie Diggins. Przemrożona dłoń Amerykanki Na twarzy miała krew, a dłoń była sina i twarda. Od razu do Diggins ruszyły jej koleżanki z kadry Rosie Brennan i Sophie Laukli. Starały się rozgrzać Diggins, która straszliwie cierpiała. Trzęsła się nie tylko z zimna, ale też z bólu. Od razu zajęli się nie lekarze, bo miała problemy z tym, by utrzymać się na nogach. Po kwadransie Diggins opuściła namiot medyczny, ale nadal miał problemy z ustaniem na nogach. Trzymała się za klatkę piersiową i za moment znowu trafiła do medyków. Wszystko wyglądało przerażająco. Po blisko godzinie rzecznik ekipy USA wydał oświadczenie. Stwierdził, że Diggins cierpiała z powodu wychłodzenia, ale powoli wraca już do pełni sił. Z Ruki - Tomasz Kalemba, Interia Sport Dyskwalifikacja w Ruce. Jest pierwsza ofiara nowych przepisów FIS