Rywalizacja Norwegii i Szwecji rozpala kibiców, ale też dziennikarzy. Jeden z serwisów, publikując klasyfikację medalową, porównuje zdobycze tych dwóch krajów. Dlatego porażka Therese Johaug z Ebbą Anderson tak bardzo zabolała miejscowych kibiców. Chwilę po tym, jak okazało się, że górą byłą jednak Szwedka, trybuny totalnie zamilkły. Dyskryminacja w świecie sportu? Polka zabrała głos w Trondheim Trudne warunki. Szczery lód na trasie. Izabela Marcisz obawiała się, czy przetrwa Za kulisami trwało z kolei wielkie szwedzkie świętowanie. W górę pofrunął szwedzki trener. Daleko za najlepszymi zawodniczkami dobiegła Izabela Marcisz. Polka zajęła 42. miejsce. Co ciekawe, wyżej była w "klasyku", bo zajmowała 36. miejsce, który nie jest jej mocną stroną. Jakby tego było mało, to rywalizacja odbywała się w szalenie trudnych warunkach. Na kilka godzin przed biegiem organizatorzy zdecydowali się na zasypanie trasy solą, by ją utwardzić. Zrobił się lód. Aż przykro patrzyło się na to, jak jechały narty w "klasyku" w tych warunkach. Nasza biegaczka bardzo chwaliła pracę serwisu. Zresztą nie jest pierwszą osobą z naszej kadry, która podkreślała znakomitą pracę serwismenów. Ci od pewnego czasu ściśle współpracują z Czechami. Wyznanie Marcisz. "Przeszłam bardzo wyboistą drogę" - Miałam naprawdę świetne narty. Muszę bardzo podziękować chłopakom. W "klasyku" przeszli samych siebie. Wiem, że ten wynik jest daleki od tego, na co mnie stać. Przeszłam jednak bardzo wyboistą drogę w ostatnich dwóch latach, by w ogóle wystąpić w tych mistrzostwach świata. Jestem dumna z siebie, bo miałam w sobie na tyle uporu, by jednak wystąpić w tej imprezie - przyznała 24-latka, której w tym momencie zaszkliły się oczy. Marcisz w Trondheim wystąpi jeszcze na 10 km "klasykiem" i w sprincie drużynowym. - Jestem w pewnym procesie. Sama stworzyłam sobie warunki takie, na jakie było mnie stać. A to wszystko naprawdę kosztuje mnóstwo pieniędzy, czasu i zdrowia. I jestem z siebie zadowolona - powiedziała. Zapytana o to, czy ma wsparcie ze strony Polskiego Związku Narciarskiego, odparła: - W tym sezonie większość rzeczy finansuję sama. Jeśli jednak jestem na zawodach, czy na kadrowych zgrupowaniach, to mogę z tego korzystać. Całą resztę finansuję sama. Nie było zatem lekko i nadal nie jest. Kleję to zatem, jak mogę. Pomaga mi w tym wszystkim rodzina, ale też sponsorzy. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Warto dodać, że Marcisz jakiś czas temu zdecydowała się postawić na szwedzką myśl szkoleniową. Tam trenowała pod okiem miejscowego trenera. Zaryzykowała, by wrócić na poziom, na jaki stać byłą młodzieżową mistrzynię świata i medalistkę mistrzostw świata juniorów. Z Trondheim - Tomasz Kalemba, Interia Sport